avatar Ten blog rowerowy prowadzi MAMBA z miasteczka Katowice. Od czerwca 2009 r. mam wykręcone 22914.50 kilometrów w tym 3088.00 na trenażerze. More...

    baton rowerowy bikestats.pl

    Poprzednie lata



    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    Tu już byłam









Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
60.00 km 0.00 km t-żer
04:50 h 12.41 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy:1800 m
Kalorie: kcal
Rower:

Skrzyczne Trophy

Niedziela, 20 września 2009 • dodano: 20.09.2009 | Komentarze 5

Prawdopodobnie ostatni ładny weekend tego lata.
Nie mogłam zrobić nic innego, jak wybrać się na rower.
Nie znaczy to wcale, że w deszcz i niepogodę rumak będzie stał w pokoju.

Wybór trasy był łatwy. Dwa dni wcześniej przeczytałam propozycje Tora na BikeForum:

SKRZYCZNE TROPHY – hmm brzmiało interesująco :D

Skład kameralny – Tomek, Mariusz Abstynent i Ja – Mamba oczywiście.

Trasa: Bielsko Biała – Szyndzielnia – Klimczok – Przełęcz Karkoszczonka – Hyrca – Kotarz – Grabowa – Biały Krzyż – Malinów – Malinowska Skała – Małe Skrzyczne – Skrzyczne – zjazd pysznym czerwonym szlakiem do Buczkowic - Wilkowice

Zaczynamy standardowo w pociągu relacji Katowice – Bielsko. Podróż niestety nie przebiega zbyt przyjemnie. Ilość ludzi w stosunku do ilości miejsca zdecydowanie nie porównywalna.

Spora grupa rowerzystów pozwala jednak na pewną refleksję. 20 rowerów w przedziale i każdy inny, każdy właściciel inny, inne motywy jazdy na dwóch kółkach, inny styl jazdy. Ale dla każdego rower jest ważnym elementem życia.

Szybko, nie szybko udaje nam się wysiąść w Bielsku.
Stamtąd kierujemy się na Dębowiec, gdzie czeka na nas Abstynent.
Zaczynamy czerwonym rozkręcającym szlakiem na Szyndzielnie i potem Klimczok. Znam go już na pamięć ale cieszę się widząc różnicę w zmęczeniu odczuwanym na tym podjeździe. Długa jazda jest też dobrą okazją do poznania nowego bikera z Bielska :)

zaczynamy podjazdem na Szyndzielnie © czarnamamba


Z Klimczoka długo oczekiwany przeze mnie zjazd na Karkoszczonke. Ostatnio był pechowy. Tym razem znów jestem zadowolona. Owszem korzenie są dla mnie nie do przejechania, ale udaje mi się zjechać w dwóch miejscach w których ostatnio było sprowadzanie. Nie wymiękłam :P Moi mężczyźni też nie wymiękli poza kilkoma fragmentami. Ale zjechanie tego na HTlu jest i tak mistrzostwem świata.

znów buszuję w zbożu © czarnamamba


techniczny zjazd czerwonym na Karkoszczonkę © czarnamamba


Na polance przy Chacie Wuja Toma robimy krótki popas i wygrzewanie się w słońcu. Spotykamy bikerów, którzy robią tą samą trasę tylko odwrotnie.
Kilka wymienionych zdań i ruszamy dalej czerwonym.
Trasa to typowa sinusoida. Podjazd, zjazd, podjazd zjazd. Trochę podprowadzania też się znalazło, ale to nie burzyło przyjemności z jazdy  No i kilka razy udało mi się wykorzystać naturalne hopki. Poczułam, że latam i teraz wiem, że chcę jeszcze :P

kolejny z podjazdów © czarnamamba


i zjazd... © czarnamamba


i podjazd.... © czarnamamba


i zjazd... © czarnamamba


i podjazd, a raczej podprowadzanie :P © czarnamamba


W Końcu dojeżdżamy na Biały Krzyż. Niemiły incydent z panem z jednej z knajp sprawia, że nie zabawiamy tam długo.
Kierujemy się więć na Malinowską Skałę. Troszkę podprowadzania, ale wrew słyszanym opiniom podjazd całkiem miły.

Na Malinowskiej Skale © czarnamamba


zabawa światłem © czarnamamba

Potem już tylko Małe Skrzyczne i „Duże” Skrzyczne.

W drodze z malinowskiej na Skrzyczne © czarnamamba


I cel osiągnięty.

Mamba i antena na Skrzycznem © czarnamamba


Na Skrzycznem popas nad popasy.
Wciągnęłam pierogi z mięsem i strzeliłam dużego Żywca z soczkiem.
Pycha.
W międzyczasie zastanawialiśmy się jak skończyć wycieczkę. Pomysły były różne.
Wykorzystałam milionerowy telefon do przyjaciela i zaproponowałam zjazd czerwonym do Buczkowic. Niestety połowie ekipy zależało na szybkim powrocie do domu. Postanowiliśmy się podzielić. Tomek i Abstynent zjechali do Szczyrku trasą narciarską, a ja z Marusią stawiliśmy czoła kamierdolcom skrzyczeńskim.

Tu też było pysznie. W czasie zjazdu zrobiłam kilka myków, o których nawet nie wiedziałam, że potrafię. Endorfiny w mózgu zaczęły buzować. Marusia też nie odpuszczał. Owszem w kilku miejscach rumaki były sprowadzane, ale „trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść” :P

Na dworzec w Wilkowicach zjechaliśmy 5 minut przed pociągiem, w którym siedział też Tomek.

Więcej pisać chyba nie trzeba.
Wycieczka miała wszystkie elementy konieczne, by była udana.

<lt;lt;eurl=about:blank&feature=player_embedded

A muzyczka znaleziona przypadkowo, ale jakże wpadła mi w ucho.
Kategoria Beskid Śląski



Komentarze
JPbike
| 16:57 wtorek, 22 września 2009 | linkuj To się nazywa: prawdziwa wycieczka w góry :)
Kusisz ... :)))
feels3
| 20:05 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj Niedawno wjeżdżałem tym czerwonym szlakiem na Skrzyczne z Buczkowic i wściekałem się bo ta trasa jest idealna do zjazdu . Teraz myślę nad trasą podobną co ta tutaj tylko żeby objęła Baranią Górę, ale to już sporo km będzie.

PS. Co do Powerade - to trzeba się zebrać i założyć team! :-) no ale to za rok, a do zimy jeszcze daleeeeeko więc kto wie, może jeszcze dam Ci się wyprzedzić na szlaku w tym roku :P
Istebnej możesz żałować, spodobało by Ci się, patrząc na jakich trasach lubisz jeździć, ale co się odwlecze... ;)
kosma100
| 16:12 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj Super wycieczka... i taka sentymentalna (dla mnie).
Bardzo często robiłam tę samą trasę :-)
Pozdrawiam
RafalCSC
| 10:34 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj Bardzo fajna wyprawa, ja niestety ciągle morduję się w Parku jakoś nie ma czasu na takie wypady a szkoda, pozdrawiam.
shem
| 07:49 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj Super wypad w góry! Po zdjęciach i relacji tylko sobie wyobrażam co się tam mogło dziać :-) W przyszłym sezonie ma pewno odwiedzę te strony, na bajku oczywiście.
Pozdrawiam
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa umala
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]