avatar Ten blog rowerowy prowadzi MAMBA z miasteczka Katowice. Od czerwca 2009 r. mam wykręcone 22914.50 kilometrów w tym 3088.00 na trenażerze. More...

    baton rowerowy bikestats.pl

    Poprzednie lata



    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    Tu już byłam









Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
54.00 km 0.00 km t-żer
04:14 h 12.76 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Podjazdy:1690 m
Kalorie: kcal
Rower:

Powerade Suzuki MTB Marathon Karpacz

Sobota, 1 maja 2010 • dodano: 06.05.2010 | Komentarze 17

Po długich oczekiwaniach chwarny dzień nastał.
Pierwszy górski maraton z cyklu G&G.

KARPACZ 2010 vs CZARNAmamba

Jaki wynik potyczki? O tym na końcu, albo w połowie, dla tych mniej cierpliwych.

Zacznę może od tego, że Karpacz kojarzył mi się jak dotąd z zeszłorocznym uphillem na Śnieżkę. A że uphill był udany, to i nastawienie do maratonu było pozytywne.
Pewne obawy miałam, zresztą kto ich nie miał. Przez dwa tygodnie na forum huczało o nowej zmodyfikowanej trasie, o zjazdach trudnością przypominających tatrzańskie szlaki, o 1800 metrach przewyższenia. Trasa miała być trudniejsza niż w tamtym roku. Niestety porównania nie miałam, bo w tamtym roku o tej porze jeszcze miałam hocki-klocki z kolanem.

Podjęłam jednak wyzwanie Karpacza i w sobotę o 10.50 odważnie przekroczyłam próg trzeciego sektora.

Przez 10 minut oczekiwania na start przez głowę zdążyło przebiec mi milion myśli.
Najważniejsze z nich to oczywiście cele:
- przejechać trasę w jednym kawałku,
- nie zejść ze średnią poniżej 11 km/h,
- utrzymać trzeci sektor.

W końcu usłyszałam magiczne START i zaczęła się zabawa.

Trasy dokładnie nie pamiętam, ale też skrupulatne opisywanie uczuć na każdym odcinku byłoby mało sensowne. Ograniczę się więc do kilku spostrzeżeń.

TRASA – jak dla mnie bajka. Podjazdy do podjechania, zjazdy – sam miód. Autorowi tej kombinacji należą się gratulacje. Z rowerem rozstawałam się tylko na krótkie chwile. Na podjazdach, gdy przede mną ktoś glebnął, albo uznał, że wygodniej jest podejść niż podjechać. Na zjazdach w dwóch miejscach trasa mnie przerosła. Jednym z nich była mała ścianka, na którą jednak zabrakło odwagi :)
Z podjazdów chyba wszyscy pamiętamy najlepiej Drogę Chomontową…..jedziesz i jedziesz i końca nie widać. Jedynie rozmowy z innymi towarzyszami niedoli są wstanie zagłuszyć myśl błąkającą się po głowie – „co ja tutaj robie?”.
Mi standardowo dobrze idzie na zjazdach, to tu udaje mi się nadrabiać stracone sekundy. Podjazdy robię na miarę swych możliwości. Nie spinam się, bo wiem że nie warto.

POGODA – idealna, jak dla mnie, bez deszczu, ciepło. Troszkę błotka w niektórych miejscach. Nie łudzę się, że tak będzie na pozostałych maratonach.

GLEBY I PLASTELINOWA OBRĘCZ – kłamałabym, gdybym powiedziała, że gleb nie było. Owszem były i to w całkiem błahych sytuacjach. Pierwsza na prostej drodze, gdy otwierałam żela. Za bardzo skontrowałam kiere i siup. Śmiałam się sama ze swojej głupoty. Druga gleba na jednym z technicznych zjazdów - za późno uświadomiłam sobie, że jednak lepiej zrobić kilka kroków pieszo. Zahamowałam więc w tym samym momencie, co najechałam na kamiora i śliczne otb przez lewe ramie zrobione. Najlepszy był czech, który to widział i widział tez potem mnie leżącą pod rowerem. Chłopak się wystraszył, a ja nie umiałam wstać, bo jednocześnie z glebą złapał mnie skurcz lewej łydki.
Najgłupsza gleba i zarazem tragiczna w skutkach miała miejsce na ostatnim technicznym zjeździe. Znów nadrabiałam czas stracony na podjazdach, więc udało się wyprzedzić kilka osób. Niestety jeden z bikerów spanikował, majtnął kierownicą, o którą zahaczyłam i zaliczyliśmy wspólna glebę na prawy boczek. Przeprosiłam grzecznie, zapytałam czy wszystko ok i pojechaliśmy dalej. Do moich uszu dobiegło jednak szuranie, pojawiające się w stałych odstępach czasu. Pomyślałam, że jechać się da i nie ma czasu sprawdzać, co wydaje tak niepokojące dźwięki.
Czekać jednak nie musiałam, chłopak który jechał za mną uświadomił mi iż z tylnego koła zrobiła mi się śliczna ósemeczka :) Foxiu miał chyba rację… nowiutka obręcz DT Swiss nie wytrzymała spotkania dwóch bikerów i jednego kamienia. Teraz mamba ma dylemat – pakować się znów w plastelinę, czy zrezygnować z białego designu….?

POMARATONWO – na metę wjeżdżam dość wymęczona. Zatrzymuję się i wreszcie mogę zobaczyć co to to zrobiło mi się z kółkiem. Okazuje się, że miałam szczęśćcie, że w ogóle szło jeszcze na tym kółku jechać. Mam bowiem taki kształt ramy, że kilka mm większe wygięcie zupełnie uniemożliwiłoby kręcenie.
Idę na karchera śmiejąc się sama z siebie.
W oddali majaczy mi Artur. Podjeżdżam do niego i pokazuje cudo.
Myjemy rower i idziemy na makaron.
Po drodze udaje się wreszcie spotkać Jacka. Zamieniamy kilka zdań.
Spotykam też Agę. Na swoim nowym Poisonie dała czadu.

WYNIKI -

Open MEGA - 396/709

K2 - 12/23

procentowo do zwyciężczyni K2 – 33.06%

sektor startowy – III

Miejsce w generalce - 7


PODSUMOWANIE –
Cele spełnione. Trasa przejechana w jednym kawałku, średnia wyższa niż zakładane minimum, sektor startowy utrzymany.
Maraton bardzo dobry.

DLA TYCH CO SĄ WZROKOWCAMI:

W drodze do Karpacza - Wrocławskie Bielany © czarnamamba


popołudnie przedstartowe - Karpacz © czarnamamba



MTBM Karpacz © czarnamamba


MTBM Karpacz - pierwsze zjazdy © czarnamamba


MTBM Karpacz © czarnamamba


MTBM Karpacz © czarnamamba



MTBM Karpacz by sportograf © czarnamamba


Królewna Śnieżka © czarnamamba


Królewna Śnieżka © czarnamamba
Kategoria Maratony



Komentarze
polly_nezja | 13:28 niedziela, 9 maja 2010 | linkuj Gratuluję maratonu! My po drugiej stronie kibicowaliśmy mocno! :)
Blog Twój podesłał mi znajomy, czytam go chętnie - bije z niego pasja jakich mało i rozkminiasz ciekawe drogi (ps. mieszkamy po sąsiedzku w miastach! ;)
Pozdrawiam serdecznie!
feels3 | 15:56 piątek, 7 maja 2010 | linkuj Chyba Cię nie doceniam :D
Co by nie mówić gleba musiała być solidna, plastelina też sama się nie w ósemkę nie uformuje.
No i tak jak piszesz, Karpacz to nie ubite szutry.

No ale coś za coś, to jest to nad czym się czasem zastanawiam, na ile warto rower odchudzać, żeby wdrapać się na podjazd szybciej, szczególnie kiedy lubi się z górki przycisnąć.

Pozostaje Ci też mazovia albo skandia :P
mamba | 15:29 piątek, 7 maja 2010 | linkuj Tak traktuje ten wypadek. Niestety mnie się takie wypadki imają :D
Poza tym chłopcy z zaufanego sklepu w kato jak zobaczyli obręcz to się tylko usmiechneli i powiedzieli, że ostatnio wyrzucili już cztery takie na smieci.
feels | 14:53 piątek, 7 maja 2010 | linkuj Skoro żadne kółko by tego nie przeżyło to przecież śmiało możesz atakować w takim razie taką obręcz po raz drugi a ta wpisać do kategorii niecodziennych wypadków, takich zdarzających się raz/100 :-)

Trasy nie widziałem, żałuję, ale wyobraźnie mam dobrą, nie narzekam :D
mamba | 14:48 piątek, 7 maja 2010 | linkuj Widocznie feels masz słabą wyobraźnie.
Nie widziałeś trasy w Karpaczu - niewiele wspólnego ma z beskidzkimi trasami, na których przewróciłam sie nie raz.
Biorąc pod uwagę moje 55 kg + pewnie jakieś 70 kolegi + waga jego roweru + prędkość na zjeżdzie + wielkie kamiory na które glebneliśmy = żadne kółko w tej klasie by tego chyba nie przeżyło. Od dziś mamba będzie miała jedną obręcz czarną jedną białą - taki nowy design.
feels3 | 07:58 piątek, 7 maja 2010 | linkuj Dużo szprych jak na Twoją wagę, spokojnie można było się pokusić o 28 a może i 24.
Jak przy takiej ilości obręcz się wygięła to albo faktycznie są z plasteliny, albo zaplot był do d...

Ja ważę >80kg , po Beskidach tłucze się swoim rowerem, tyle razy co już przywaliłem kołem i nic.
A obręcze mam normalne - ok 440g sztuka. Zaplot 32 szprychy i na 3 krzyże.

Jeszcze piszesz że upadłaś bokiem to tym bardziej dziwi ósemka, piszesz że upadek był konkretny, ale i tak coś za łatwo to poszło.

Na light-bike te obręcze mają bardzo dobre opinie mimo swej piórkowej wagi, na fr.org ujeżdża je gość co waży tyle co ja i nie narzeka.

I pomyśleć że ja kiedyś miałem je na oku :)
Szkoda bo drogie są.
marusia
| 22:03 czwartek, 6 maja 2010 | linkuj Czytam cały wpis (i komentarze) jeszcze raz (ze zrozumieniem) ,ale nie ma tam nic o uszkodzeniu obręczy tylko o ósemce ,która -sama w sobie -nie jest problemem. Stąd moja (nieśmiała) rada ,żeby zapleść jeszcze raz. Jeżeli jest wgniecenie z wykrzywieniem -to oczywiście masz rację -nic się nie da z tym zrobić :/

Ja też nie życzyłem Ci gleby.



mamba | 20:39 czwartek, 6 maja 2010 | linkuj Proszę czytajcie ze zrozumieniem.
Obręcz jest trwale uszkodzona - wgniecenie z wykrzywieniem.
Nic nie da rady z tym zrobić.
foxiu
| 20:26 czwartek, 6 maja 2010 | linkuj to są pomówienia! ;) Nic nie krakałem. Stwierdziłem tylko fakt plastelinowatości obręczy, gleby Mambie nie życzyłem, ani przez moment.
marusia
| 20:19 czwartek, 6 maja 2010 | linkuj Oj foxiu -no i wykrakałeś :/

No ale tak na serio -to miałaś wyjątkowego pecha -żeby scentrować koło w ten sposób. Jeżeli z rafki zrobiła się tylko ósemka i nie jest trwale odkształcona ,to możesz koło zapleść jeszcze raz. Kołodziej Magik podobno robi cuda ;)
JPbike
| 20:14 czwartek, 6 maja 2010 | linkuj Widziałem osobiście tą obręcz mamby po glebie - nieciekawie wygląda ...
No i cieszy mnie to że trasa Ci przypadła do gustu :)
mamba | 19:08 czwartek, 6 maja 2010 | linkuj Na 32 szprychy.
Wypadek wyglądał tak, że polecielismy razem na bok, całym ciężarem walneliśmy w kamień.
feels3
| 18:46 czwartek, 6 maja 2010 | linkuj A z ciekawości na ile szprych zaplecione?
mamba | 18:42 czwartek, 6 maja 2010 | linkuj Oj Foxiu. Przypier.... w kamień że hej. Musiałbyś zobaczyć tę obręcz. Obawiam się, że żadna by tego nie wytrzymała :)
foxiu
| 18:21 czwartek, 6 maja 2010 | linkuj tylko mój wrodzony profesjonalizm nie pozwala mi głośno krzyknąć "A nie mówiłem?!" :D

Kup Mavica, jesteś lekka, więc nawet ten za stówkę będzie ok. I wytrzyma na pewno niejedno spotkanie z kamieniami. A to kółko zanieś do Bikershopu - niech ci w ramach reklamacji przeplotą za darmo, bo dziwne że od gleby na bok się koło wygięło. No, chyba że dupłaś tak że ziemia jęknęła ;)
MAMBA
| 15:54 czwartek, 6 maja 2010 | linkuj He he no tak rozdziewiczyłes ten wpis :)
gak
| 15:44 czwartek, 6 maja 2010 | linkuj 2 słowa: PIERWSZY! WRESZCIE :P
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa namor
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]