avatar Ten blog rowerowy prowadzi MAMBA z miasteczka Katowice. Od czerwca 2009 r. mam wykręcone 22914.50 kilometrów w tym 3088.00 na trenażerze. More...

    baton rowerowy bikestats.pl

    Poprzednie lata



    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    Tu już byłam









Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
61.00 km 0.00 km t-żer
03:42 h 16.49 km/h:
Maks. pr.:69.00 km/h
Podjazdy:1150 m
Kalorie: 1830 kcal
Rower:

Objazd trasy MTB Marathon Zabierzów

Sobota, 7 maja 2011 • dodano: 07.05.2011 | Komentarze 8

Za tydzień maraton w Zabierzowie.
Mi niestety nie będzie dane go pojechać, a chłopcy chętnie zobaczyliby, co ich czeka.
Postanowiliśmy więc zrobić dziś mały objazd trasy.

Spotykamy się na „parkingu” w Karniowicach. I już wiemy, że pierwszy problem na maratonie będzie z parkowaniem. Zero miejsca.
Oprócz nas kilka ekip też startuje na trase. Wiadomo, każdy chce zobaczyć, co będzie go czekało w przyszłym tygodniu :)

Szybkie składanie rowerów i startujemy. Na początek podjazd typowo jurajski. Niby nic, a jednak czuć go w nogach. Jedziemy niebieskim szlakiem rowerowym i zaczyna się pierwszy zjazd – ossstro. Niestety na maratonie może być tu troszkę nerwów, stawka będzie nierozciagnieta, a tych co to chcą wygrać na pierwszych pięciu kilometrach miliony :)


Tomasz


Kaj my to som?


Podjazd?

Potem zjeżdżamy fragmentem Doliny Będkowskiej i znów podjazd. Najpierw nieznakowaną trasą, a potem czarnym szlakiem pieszym do Szklar.





Lubi takie historie.


Kamieniołom w okolicach Siedlca


Dalej już droga mi się miesza. Pamiętam fajny odcinek w Lesie Żarskim na żółtym szlaku, okolice Łysej Góry, koło Siedlca. Bardzo przyjemny pomyłkowy zjazd, jeszcze lepszy podjazd i znów zjazd – ten już nie pomylony i typowo Golonkowy ( stopień nastromienia).
Gdzieś w okolicach Drogi Siedleckiej zauważamy oznakowanie trasy taśmą maratonową. Od razu lepiej zaczyna się jechać. Znów pojawia się kilka zjazdów i podjazdów.


Jeden ze zjazdów.


I rzeczka się znajdzie :)


Pole.

Niestety udaje się nam przejechać tylko połowę trasy. Najpierw świadomie tniemy drogę. W Dolinie Eliaszówki odbijamy na Paczółtowice, potem kierunek Racławice i znów trasą maratonu niebieskim szlakiem rowerowym. Niestety tu w jednym miejscu zamiast odbić w lewo jedziemy w prawo, ścieżka się kończy, a my zaliczamy piękny off-road i jedziemy na azymut. Trafiamy do Szklar i już świadomie rezygnujemy z objazdu dalszej części ( ach te wieczorne plany:)) Jedziemy asfaltami przez Żary, Dubie, Psary, Brzezinkę, Kobylany. Aż w końcu docieramy do Karniowic.

Patrzymy na liczniki – troszkę kilometrów i przewyższeń się uzbierało :) A to, że nie przejechaliśmy całej trasy – zawsze musi być ten element zaskoczenia na maratonie :)

Podsumowując: Trasa to typowe jurajskie zjazdy pełne wapiennych kamieni, jak i typowe jurajskie podjazdy – mega sztywne. Troszkę pól, troszkę kolein.
Niektórzy mogą być zaskoczeni trudnością w niektórych miejscach.
Nie jest to bynajmniej maraton dla dzieci i ludzi na trekingach.


PS: A no i zapomniałam. Na tripie bez pany nie może się obejść. Na jednym ze zjazdów jadę za Arturem i nagle słyszę „sssssss”.
„Po co on hamuje?” – myślę.
Ale okazuje się, że to nie szum tarczy a mleka z opony. Artur przeciął Rocket Rona w taki sposób, że mleko nie dało rady. Zabawa z zakładaniem dętki na mleku nie jest miła. Miałam się przesiadać na mleko, ale jakoś zaczynam mieć wątpliwości, co do tego systemu.


Komentarze
karmi
| 09:16 czwartek, 19 maja 2011 | linkuj pewnie lekki zawodnik z nienaganną techniką będzie zadowolony z roro. trzymanie mają dobre. ja niestety jestem tylko lekki - technika taka sobie, więc wolę mocniejsze gumy. być może wersja UST jest tu jakimś rozwiązaniem.
MAMBA
| 20:04 niedziela, 15 maja 2011 | linkuj Maks - Jura to wyżyna ;P

karmi - mam znajomych, którzy chwalą RoRo, ale ja zobaczę jak Arturowi się sprawują te oponki.
Maks
| 21:29 piątek, 13 maja 2011 | linkuj Mamba na nizinach też ;) ale możliwość rozcięcia opony na nizinach o wiele mniejsza niż w górach.
karmi
| 13:36 piątek, 13 maja 2011 | linkuj mleko w oponach - zdecydowanie TAK, używam już 3 lata i bardzo sobie chwalę. Praktycznie tylko przecięcie opony stanowi problem - ale na to nie ma niestety żadnego lekarstwa. Natomiast RocketRon to zabawka dla lajtbajkerów, delikatna jak porcelana i nie trzymająca ciśnienia na mleku. Miałem te opony przez 2 tygodnie - uszkodziłem je w drodze do pracy. To skutecznie wyleczyło mnie z opon o wadze poniżej 500g.
MAMBA
| 05:07 piątek, 13 maja 2011 | linkuj No chyba w górach to najbardziej ma sens. Małe cisnienie w oponach=lepsza przyczepność.
Maks
| 20:49 czwartek, 12 maja 2011 | linkuj Też się zastanawiałem jeżdżę na mleku ale w górach to chyba nie ma sensu.
MAMBA
| 20:08 sobota, 7 maja 2011 | linkuj Vmax wyszło już poza trasą maratonu. Gdzieś na asfaltach z Żar. Chyba w okolicach Doliny Racławki i Góry Widomej.
nedvet
| 19:43 sobota, 7 maja 2011 | linkuj w którym miejscu wyciągnełaś takie V-max? dziś ktoś tez objeżdzał trase z Twojego teamu, nawet chwile jechaliśmy razem, ale długo nie dałem rady :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa onena
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]