avatar Ten blog rowerowy prowadzi MAMBA z miasteczka Katowice. Od czerwca 2009 r. mam wykręcone 22914.50 kilometrów w tym 3088.00 na trenażerze. More...

    baton rowerowy bikestats.pl

    Poprzednie lata



    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    Tu już byłam









Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
49.00 km 0.00 km t-żer
02:33 h 19.22 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Podjazdy:990 m
Kalorie: 1840 kcal
Rower:

BM Zdzieszowice - Góra św Anny

Sobota, 28 kwietnia 2012 • dodano: 29.04.2012 | Komentarze 4

Na Górę św. Anny wiele osób przyjeżdża z pielgrzymkami.
My w sobotę pojawiliśmy się tam w zgoła innym celu.
M. Grabek organizował tam ścig.
Słyszałam, że ponoć fajna trasa, pogoda zapowiadała się świetnie i w końcu chciałam sprawdzić poziom formy przed Złotym.
Zabrałam się dzięki uprzejmości sufy i Bartka ich karawanem i o 9.00 byłam już na miejscu. Załatwiłam numerek, sektor i spokojnie siadłam w cieniu gryząc Powerbara. Rozgrzewki nie robiłam, bo poziom rozgrzania był już odpowiedni.
O stosownej godzinie weszłam do sektora i wszyscy ruszyliśmy niczym pątnicy 6 kilometrowym podjazdem na "ankę".



W założeniach chciałam zrobić trening o charakterze wyścigu.
Ostatecznie wyszedł wyścig o zupełnie nietreningowym charakterze :)
Tętno znów od początku takie, że lepiej wyłączyć pulsometr.
Niestety na dodatek w wyniku dość sporego upału, dużego wysiłku, zbyt małej ilości wody i dużej jedzenia samopoczucie było kiepskie.
Pierwsza godzina polegała na walce, aby nie wskoczyć w krzaki i oddać ziemi, to co ziemskie.
Co prawda udało się tego uniknąć ale przez drugą godzinę kręcenia bałam się wziąć cokolwiek do ust, żeby wspomniana ochota udania się w krzaki nie powróciła.
Koniec końców udało się na asfalcie dogonić sufę :)
Potem wziąć jakieś dziewczyny. Jedną z nich wzięłam za Ewę Duszyńską. Jak się potem okazało był to chyba jej duch, bo w Zdzieszowicach nie startowała :)
Potem doszłam i Tomka, co sprawiło, że zaczęłam zdawać sobie sprawę, iż w całkiem dobrym miejscu jestem.
A gdy na 8 kilometrze przed metą zobaczyłam Sylwię, to włączyła się czerwona lampka i mimo mega skórczów w czwórkach oraz łydkach cisnęłam już na złamanie karku.
Tak udało się docisnąc do mety, gdzie jak się okazało byłam piąta i w nagrodę dostałam buteleczkę smaru do łańcucha firmy Brunox.



Kategoria Maratony



Komentarze
JPbike
| 19:42 poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | linkuj Szczere gratulacje !
Ładnie pocisnęłaś na końcówce :)
MAMBA
| 13:31 poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | linkuj Maks - nie, to tylko tak zdjęcie uchwyciło.
Wiola - trasa super :)
wiol18a
| 12:36 poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | linkuj HEHE miejsca mozna gratulowac ...ale nagrody już nie...śmiesznie po prostu to robią:P co nie?? ale mam nadzieje trasa sie odobała????
Maks
| 07:12 poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | linkuj Pierwsza fotka super ;)
Coś taka niezadowolona na pozostałych fotkach ?
Czy może mi się wydaje ? ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa dzial
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]