avatar Ten blog rowerowy prowadzi MAMBA z miasteczka Katowice. Od czerwca 2009 r. mam wykręcone 22914.50 kilometrów w tym 3088.00 na trenażerze. More...

    baton rowerowy bikestats.pl

    Poprzednie lata



    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    Tu już byłam









Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2009

Dystans całkowity:469.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:36:15
Średnia prędkość:12.94 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:8109 m
Maks. tętno maksymalne:190 (95 %)
Maks. tętno średnie:162 (81 %)
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:39.08 km i 3h 01m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
51.00 km 0.00 km t-żer
02:06 h 24.29 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Podjazdy:319 m
Kalorie: kcal
Rower:

Odpoczynkowo po WPKiW

Wtorek, 4 sierpnia 2009 • dodano: 04.08.2009 | Komentarze 0

Wczoraj butki rowerowe poszły do reklamacji :(
Teoretycznie dostnę nowe, ale puki co trzeba jakoś kręcić, tym bardziej, że na horyzoncie nowy cel - lepsze miejsce w Maratonie w Ustroniu.
Dryndnełam do Luka, który powiedział, że bez problemu pożyczy mi jakieś platformowe pedały. Podjechałam więc do rowerowego, pedałki wymienione, a przy okazji i przerzutka tylna wyregulowana
Rower wczoraj wypucowany, z lśniącym łańcuchem, pogoda świetna do pedałowania,więc można było pojeżdzic.
Ale jak tu jeżdzić z takimi pedałami.
Niestety jestem już chyba uzależniona od SPDków.

Wykręciłam sześc kólek po WPKiW.
Przez chwile pogoniłam jednego GTowca.
Utrzymywałam fajną średnią, która niestety obniżona została rannym jeżdżeniem do sklepu i babuni na obiad, bo zerować licznika się nie chciało.

Nie wiem jak przetrwam ten tydzień.
Ja chce SPD!!!


Dane wyjazdu:
27.00 km 0.00 km t-żer
02:39 h 10.19 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Podjazdy:1128 m
Kalorie: kcal
Rower:

Uphill Race Śnieżka

Niedziela, 2 sierpnia 2009 • dodano: 03.08.2009 | Komentarze 11

Długo planowana próba zmierzenia się z podjazdem na Śnieżkę już za mną.

Początkowo nie byłam świadoma co mnie czeka. Niestety im dłużej studiowałam wykres przewyższeń tym obawy rosły. W końcu uznałam, że dzień po maratonie nie będę w stanie pokonać królowej Karkonoszy.



Jak się jednak okazało, nie jest tak źle z moją kondycją :D

Czas – 1h 51 min
Open – 396/533
K2 – 12/20

Udało mi się ani razu nie podprowadzać roweru.
A niektórzy robili to już na pięknym asfalciku, który był na pierwszych pięciu kilometrach.

Trzy razy zeszłam z siodła.
Pierwszy raz – spadł mi łańcuch.
Drugi raz – głupie miejsce bidonu dało o sobie znać, i tenże wypadł.
Trzeci – w połowie trasy uzupełniłam zapas w bidonie.

Podjazd był ciężki, ale nie z powodu nachylenia, które tak naprawdę tylko na krótkich odcinkach powodowało małe zwątpienie, lecz kamiorów, które skutecznie wybijały z rytmu pedałowania. Na końcu żałowałam, że za bardzo oszczędzałam siły, ale nie ma co gdybać.

Po drodze miły był doping turystów.
W pewnym momencie jeden z nich zaczął wołać, pokazując na mnie, że jedzie Maja Włoszczowska. Jednocześnie zaczął robić zdjęcia. Zaczęłam się śmiać, ale nie powiem ten żart dość mocno podniósł moje morale.

Po drodze dużo ludzi dziwiło się, że nawet kobiety cisną do góry.

Nikt z dopingujących turystów tego pewnie nie czyta, ale chciałam tu podziękować wam za oklaski, przekonałam się, że powera daje to sporego.

Miło było również pogadać ze współtowarzyszami niedoli. Krótkie to były znajomości, ale jakże miło było zająć czymś głowę.

Na końcu, na ostatnich metrach przy nachyleniu sięgającym 20% przez jednego bikera wypadłam z trasy, serce mi zabiło, bo wystraszyłam się, że jak spadnę z siodła to przy takiej stromiźnie już nie dam rady wsiąść z powrotem i skończy się na podprowadzaniu. Ale mimo luźnych kamiorów i korzeni utrzymałam równowagę i dałam radę wrócić na ścieżkę.

Bardzo podobał mi się sam wjazd na matę. Poczułam się jakbym tam wjeżdżała co najmniej w pierwszej trójce :) Spiker wymienił moje nazwisko i powiedział, że kolejna kobieta przekracza linię mety, założyli mi jakieś medale na szyję. Szalone to było.

Zdjęć z podjazdu niestety mało. Może dostanę więcej to wrzucę.

ostatnie metry czternasto-kilometrowego podjazdu © czarnamamba


do samego końca na siodle :) © czarnamamba


Ekipa na szczycie.

Śnieżka zdobyta © czarnamamba


szczyty zdobywać © czarnamamba


I Believe I Can Fly © czarnamamba


Ile litrów wody i Izo wypiłam i bananów wchłonęłam to sama nie wiem :)

odpoczynek i podziwianie widoków © czarnamamba


"widoczek" © czarnamamba


Potem przyszedł czas na zjazd.

Wbrew pozorom nie był dużo milszy niż wjazd.
Mimo posiadania dwóch amortyzatorów do teraz czuję ten rezonans.
Ale za to widoki były zapierające dech w piersiach.

pora na zjazd © czarnamamba


plecy Tomka © czarnamamba


"nie"miły zjazd © czarnamamba


Na koniec znów banany, cytrusy i pasta – party czyli jesz ile chcesz ;D

posiłek regeneracyjny © czarnamamba


popas © czarnamamba
Kategoria Maratony


Dane wyjazdu:
55.00 km 0.00 km t-żer
03:09 h 17.46 km/h:
Maks. pr.:64.00 km/h
Podjazdy:1281 m
Kalorie: kcal
Rower:

Bike Maraton Świeradów Zdrój

Sobota, 1 sierpnia 2009 • dodano: 04.08.2009 | Komentarze 2

Pierwszy maraton, pierwsze stresy i pierwsze zadowolenie z dojechania do startu :)

Początkowo miała być tylko Śnieżka i Uphill ale korzystając z tego, że namówiłyśmy z Agnieszką Tomka i Mariusza na wspólny wyjazd, postanowiłam wystartować w pierwszym maratonie.

Start uważam za udany.
Jechalam Mega, bo bałam się, że następnego dnia po Giga nie dam rady 14tu kilometrom pod górę.

Wynik:
Open - 347/495
Kobiety Open - 24
K2 - 11

Trasa technicznie łatwa, kondycyjnie już trudniejsza. Najlepszy był pierwszy około 10 kilometrowy podjazd, a potem już interwałowo, raz do góry raz w dół.
W przewadze szutry i asfalt, miano "górskiego" maratonu zostało obronione dzięki ostatniemu kilometrowemu singletrackowi, który jak dla mnie mógł być dużo dłuzszy. No i udało mi się wuprzedzić tam kilka osób. Niestety w wyniku tłoku raz trzeba było zejść z bika.

Jesli chodzi o organizację, to mimo wcześniejszych obaw nie mam żadnych zastrzeżeń. Jedzenia i picia do woli, małe kolejki do biura zawodów.
Nagród nie dużo ale i tak Aga wygrała prenumeratę Magazynu Rowerowego a Mariusz nocleg w hotelu w Karpaczy dla dwóch osób :D

Jesli zaś chodzi o naszą organizacje, ta niestety kulała.
Umówiliśmy się o 15 na parkingu pod SCC a wyjechaliśmy z Katowic dopiero o 18.00 !!!

Niestety jednym z problemów był mój bike, a właściwie jego dziwne wymiary, przez co ciężko było go zamontować na dachu.
Chłopaki jednak się postarały, a w nagrode poszła pizza z mojej kochanej PH :P

Potem Tomek spędził w banku godzinę, więc w Świerardowie byliśmy coś koło 23.00

Foto relacja:

mocujemy rowery © czarnamamba


pizza w nagrodę © czarnamamba


mój numerek © czarnamamba


początek w peletonie © czarnamamba


słońce dawało w kość © czarnamamba


ale uśmiechnięta © czarnamamba


świetny singletrack na końcu © czarnamamba


to się nazywa szybka jazda :) © czarnamamba
Kategoria Maratony