avatar Ten blog rowerowy prowadzi MAMBA z miasteczka Katowice. Od czerwca 2009 r. mam wykręcone 22914.50 kilometrów w tym 3088.00 na trenażerze. More...

    baton rowerowy bikestats.pl

    Poprzednie lata



    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    Tu już byłam









Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2009

Dystans całkowity:469.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:36:15
Średnia prędkość:12.94 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:8109 m
Maks. tętno maksymalne:190 (95 %)
Maks. tętno średnie:162 (81 %)
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:39.08 km i 3h 01m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Kraków=>Zakopane

Niedziela, 30 sierpnia 2009 • dodano: 01.09.2009 | Komentarze 0

Na zakończenie miesiąca miał byc długooczekiwany maraton w Krakowie.

Niestety chyba licho dalej nie śpi.

Z powodów niezależnych ode mnie musiałam odpuścić ten wyjazd :(

Uratowałam dzień wieczornym wyjazdem do Zakopanego i nocną wędrówką do Murowańca.

Kolano jednak jeszcze na górki nie jest przygotowane.

Mimo wszystko było miło.


Dane wyjazdu:
25.00 km 0.00 km t-żer
01:16 h 19.74 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Enduro

Czwartek, 27 sierpnia 2009 • dodano: 28.08.2009 | Komentarze 12

Długo produkowany opis mi zniknął.

Dziś 14 wrzesień i naszła mnie wena, żeby po raz drugi opisać wypadki, jakie miały miejsce.

Po asfaltowo nabitych kaemkach przyszła pora by znów obniżyć sobie średnią prędkość. Endurowa znajomość z ADHDowcem Qba się rozwija więc pomysł był, by więcej pozjeżdżać niż wjeżdżać.

Na Szyndzielnię wdrapujemy się z mozołem...uff... ciężko wydawać te 18 złotych na kolejkę :P

Z Szyndzielni znana już trasa na Klimczok, a stamtąd czerwonym szlakiem na Karkoszczonke do Chaty Wuja Toma.

Niestety Qbek źle ocenia moje możliwości. Szlak jak dla mnie momentami ciut za trudny.
Ale ambitnie walcze, czego rezultatem jest pierwsze w życiu OTB :D
Na szczęście nic powazniejszegi się nie dzieje. Nogi i ręce na miejscu.

Po drodze udaje nam się trochę pofocić, efekty widać poniżej.

W Chacie postanawiamy wypić po pivku na odwagę :P ponieważ dalej czeka nas podobno niezły zjazd do Szczyrku.
Popas długi więc procenty zdązyły się rozejść po ciele.

Ruszamy dalej.

Przejeżdżam 50 metrów i nagle coś blokuje mi koło. Trzsk! Prask!
Odwracam się patrzę, a tu przerzutka wisi na łańcuchu, ten wkręcony w szprychy, a hak przerzutki w rozsypce.

Próby naprawy nie skutkują. Brak skówacza uniemożliwia skrócenie łańcucha.
Na dodatek Qba podczas reperowania sprzetu roztrzaskuje mój licznik o kamiory.

Zaczynamy zastanawiać się, jak tu wrócić do domu.
Jedyne wyjście to powrót na Klimczok zielonym, a potem zjazd do Bielska.

Podchodzenie z rowerem w miejscach gdzie świetnie by się podjeżdżało daje nieźle po moralach.
Na Klimczok trafiamy, gdy już się ściemnia.

Wiemy już, że będziemy zjeżdżać po ciemku, więc postanawiamy pobawiać się aparatem.
Zdjęcia wychodzą bardzo ciekawe.

Potem czołówki na głowy i siup.

Kamiory beskidzkie są fajne, ale kamiory po ciemku jeszcze lepsze.
Oczywiście Qba jest szybszy ode mnie ale co jakiś czas na mnie czeka.

Niestety w pewnym momencie znika wjeżdżając w jakiś singiel w lesie, a przede mną pojawia się rozjazd dróg.

Hmmm i gdzie tu jechac???

Stoję chwilkę.
Ja, ciemny las i pohukiwanie puchacza.
Gdybym była sama nie było by mi do śmiechu.
Na szczęście zauważam majaczenie Qbowej czołówki w oddali, więc wybieram odpowiednią drogę.

Reszta zjazdu przebiega już bez problemów.

Do domu docieramy o 21;50 :)

Mimo 450 zł strat:

-zepsuty licznik
-powyginany łancuch
-złamany hak przerzutki
-skrzywiony wózek przerzutki

warto było wybrać się w tą beskidzką wyrypę :D



enduraki na wyciągu © czarnamamba


QBA © czarnamamba


buszująca w zborzu © czarnamamba


czołówka+odrobina fantazji - schronisko na Klimczoku i nasze bajki © czarnamamba


dwie mamby :) © czarnamamba


w tle Bielsko Biała © czarnamamba
Kategoria Beskid Śląski


Dane wyjazdu:
80.00 km 0.00 km t-żer
03:44 h 21.43 km/h:
Maks. pr.:59.00 km/h
Podjazdy:934 m
Kalorie: kcal
Rower:

Szosowo po górkach - weekend w środku tygodnia

Środa, 26 sierpnia 2009 • dodano: 28.08.2009 | Komentarze 0

Trzy dni wolnego trzeba było wykorzystać :)
Znany tu i ówdzie w bikerskim śwatku Qba J. pseudonim "filozof" postanowił porobić za przewodnika po asfaltowym Beskidzie Śląskim.
Poprzednia wyprawa pokazała, że pewne fatum nad nami wisi, ale nam nie straszne przecież takie zabobony.

Trasa: Bielsko B.- Bystra Śląska - Meszna - Buczkowice - Szczyrk - Salmopol Biały Krzyż - Wisła Malinka - Wisła Centrum - Ustroń - Nierodzim - Górki Wielkie - Jaworze Nałęże - Bielsko B.

Trasa była bardzo miła, choć na fullu niezbyt dobrze jeździ się po asfalcie.

Punktem kulminacyjnym był oczywiście podjazd ze Szczyrku na Biały Krzyż.

Nudnawy trochę, ale nie powiem dawał w kość.
Podjazd pokonany nie schodząc niżej niż 2/2, wiec nie jest najgorzej.

Z miłych rzeczy - przyjemny postój z przerwą na jeżyny i szmanko w Wiśle Malince.

Powrót po ciemku to ostatnio standard, napiszę więc tylko, że furrorę zrobiliśmy przejeżdżając koło wiejskiej młodzieży z czołówkami na głowach :P

Wisła w Ustroniu © czarnamamba


z czołóweczką © czarnamamba


oooostro © czarnamamba
Kategoria Beskid Śląski


Dane wyjazdu:
35.00 km 0.00 km t-żer
02:46 h 12.65 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Podjazdy:936 m
Kalorie: kcal
Rower:

Allmountain po Beskidzie

Niedziela, 23 sierpnia 2009 • dodano: 28.08.2009 | Komentarze 1

Pogoda nie wróżyła za dobrze, wczoraj padało i padało, ale na szlakach o dziwo mało wody.
Wyjechaliśmy na wyrypę za późno, więc i trasa nie mogła być za długa.

Podjazd na Szyndzielnie bezproblemowy (nie licząc braku kondycji :))
Potem fajne zjady i trochę podjazdów.

Na Błatniej świetne widoki i łatanie dętki, oczywiście nie mojej :P
A w schronisku gorąca czekolada i rodzynki w czekoladzie.

Przejezd przez rzekę dwa razy.

Niestety za drugim razem z głupoty i szaleństwa Qba wrąbał się po kolana do wody, a ja nie byłam dużo gorsza, bo po kosteczki.

Efekt - końcówka trasy bardzo fajna, w totalnym przemoczeniu.

Przemyślenia - technika, technika, technika.

No i tu zaczęła się pechowa seria - telefon Qby zalany :(

Trasa:
Bielsko B. - Szyndzielnia (szlak czerwony) - Trzy Kopce (czarnym)- Błatnia(żółtym) - Jaworze Nałęże (najpierw żółty potem nieznana mi ścieżką)- Bielsko B.

podjazd na Szyndzielnie © czarnamamba


znów w zborzu © czarnamamba


na Błatnią © czarnamamba


Błatnia zdobyta © czarnamamba
Kategoria Beskid Śląski


Dane wyjazdu:
36.00 km 0.00 km t-żer
01:40 h 21.60 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Podjazdy:283 m
Kalorie: kcal
Rower:

Trochę kaemek przed pracą

Czwartek, 20 sierpnia 2009 • dodano: 22.08.2009 | Komentarze 0

Po parku zrobiłam kilka kółek, lecz zmodyfikowałam trasę, by troche wytrząsło tyłek.


Dane wyjazdu:
25.00 km 0.00 km t-żer
02:02 h 12.30 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Podjazdy:650 m
Kalorie: kcal
Rower:

Rozjazd po maratonie - Stożek Wielki

Niedziela, 16 sierpnia 2009 • dodano: 19.08.2009 | Komentarze 0

Korzystając z tego, że jesteśmy w górach i mamy rowery górskie (słowa Marusi) dzień po maratonie trzeba było też trochę pokręcić.

Pogoda przemawiała za rowerkami wodnymi, ale słabe były namowy Tomka i potem też moje. Mimo przerażającego słońca postanowiliśmy nabić kolejnych kilometrów.

Trasa miała być niewymagająca. Wybraliśmy więc Stożek.

Trasa: Wisła Centrum – Jawornik – Soszów Wielki – Wielki Stożek – Przełęcz Łączecko – Wisła Głebce – Wisła Centrum

Początek na rozgrzewkę był asfalcikiem aż do kolejki krzesełkowej na Soszów. W tym miejscu kryzys spowodował, że postanowiliśmy jednak wjechać kolejką na górę. Niestety albo i stety okazało się, że jest zakaz przewozu rowerów kolejką. Trzeba więc było cisnąć dalej. Teraz już terenem niebieskim szlakiem. Był on jednak całkiem przyjemny i kryzys szybko minął.

niebieski szlak © czarnamamba



w drodze na Soszów © czarnamamba


sekcja kobieca wycieczki © czarnamamba


Na Soszowie oczywiście odpoczynek i kilka fotek. Jak zwykle bezcenne miny turystów, pytające jak oni to robią???

Maruśia zdobywa szczyty © czarnamamba


obmyślamy dalszą trasę © czarnamamba


Z Soszowa pędzimy niebiesko-czerwonym szlakiem na Stożek. Nie tak dawno tędy zjeżdżaliśmy (patrz czeska wycieczka). Niestety jeden krótki fragment był nie do wjechania.

fragment niebieskiego szlaku na Stożek © czarnamamba


Na Stożku znów odpoczynek, batoniki i zupa pomidorowa. Tomek mówił, że przepyszna.

odpoczynek na Stożku © czarnamamba


w tle schronisko na Stożku © czarnamamba


Krótkie ustalenia i postanawiamy zjechać nieznanym jeszcze niebieskim szlakiem do Wisły Głębce. Okazuje się, że to świetny wybór.

zjazd niebieskim szlakiem ze Stożka do Wisły Głebce © czarnamamba


W Wiśle idziemy na mały popas. Piwko, lemoniada i żarełko – ja jadłam wieprzowinke z pieczarkami, była pyszna.
Kategoria Beskid Śląski


Dane wyjazdu:
46.00 km 0.00 km t-żer
04:06 h 11.22 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Podjazdy:1628 m
Kalorie: kcal
Rower:

Bike Maraton Ustroń

Sobota, 15 sierpnia 2009 • dodano: 19.08.2009 | Komentarze 6

W końcu nastał długo oczekiwany dzień kolejnej męczarni :)

Na maraton w Ustroniu miałam bardzo dużego smaka. Niestety w wyniku problemów z butami, o których wspominałam we wcześniejszych wpisach, do piatku nie wiedziałam czy w nim wystartuję. Choć wszystko inne było zapiete na ostatni guzik - dojazd, nocleg i opłaty startowe.
Na szczęście pracownicy Bikershopu więdzą jak smakują starty w maratonach.
I po wielu trudach mam takie oto nowe buty:

nowe butki © czarnamamba


Ale nie o butach ten blog więc ten temat już uznaję za zamkniety :)
Teraz do rzeczy.

Sobota rano zbiórka pod moim domkiem. Pakujemy rowery i siup do Ustronia.
Po drodze na trasie mijamy kilka aut z rowerkami na dachu, a Tomek nie pozwala sie wyprzedzić juz nawet na trasie :)

Gdy dojeżdżamy do Ustronia adrenalina daje o sobie znać, miłe podniecenie odczuwa chyba każdy.
Na stadionie spotykamy się z Agą, która spędziła tydzień w Brennej i zapoznała się również z trasą która dla nas jest na razie wielką niewiadomą.
Mała rozgrzewka, odebranie pakietów startowych - bardzo fajna mapka tras mtb między innymi.
Spotykam również znajomych z GT Teamu i zupełnym przypadkiem ekipę MTB Gymnasion Team. Zobaczymy się pewnie na spiningu w zimę :D

W końcu lądujemy w sektorach startowych i o 11.00 godzina zaro wybija.
Zabawa się zaczyna.

Plan był taki, żeby przycisnąć na samym poczatku, na asfalcie do Równicy, bo potem ciężko może być z wyprzedzaniem. Potem przyciskać na zjazdach, do których mój rumak jest stworzony.
Niestety u mnie był to plan niezrealizowany. Brak rowerowania w ciągu tych dwóch tygodni dał o sobie znać. Poza tym dopadł mnie jakiś dziwny brak mobilizacji.
Nie było by tak źle, gdyby dodatkowo na 24 kilometrze nie zaczęły łapać mnie kurcze. Lewą łydkę jakoś opanowałam, ale potem przyśrodkowa część mięśnia czworogłowego uda dawała o sobie znać do samej mety.
Dziwne to było, bo pierwszy raz w zyciu mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Może to wina zanidbanej ostatnio diety???

Mimo wszystko maraton był genialny.
Trasa bardzo dobra, wymagająca technicznie, świetny trawersujący singiel, dające powera kamieniste zjazdy i mało odcinków z buta.

Wynik niestety nie imponujący, ale będzie lepiej.

Open - 456/522
Kobiety - 22
K2 - 11/14

Na tomboli udało mi się wygrać Brunoxa, smycz i Dominatora - napój energetyczny.
Oczywiście Mariusz też wygrał. Ten to ma szczęście :)

odpoczynek w oczekiwaniu na tombole © czarnamamba


Pasta-party tez było przednie.

Potem już tylko załadownie rowerów na autko i do Porąbki, gdzie mieliśmy nocleg u Toma w domku.

Przez chwilę eskortowaliśmy jeszczę Agę która wracała do Brennej.

my autkiem a Aga dalej kręci kilometry © czarnamamba


Zdjęć będzie więcej jak zostana dostarczone, lub znajde jakieś w internecie :)
Kategoria Maratony


Dane wyjazdu:
3.00 km 0.00 km t-żer
08:00 h 0.38 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Reaktywacja

Piątek, 14 sierpnia 2009 • dodano: 14.08.2009 | Komentarze 4

Długo nie pisałam, bo dośc pechowy okres był.

Pech nr 1 - zepsute buty
Pech nr 2 - problemy z reklamacją
Pech nr 3 - jazda na platformowych pedałach
Pech nr 4 - wypadek czwartkowy, potłuczone palce i kolano.
Pech nr 5 - kupe pracy w pracy :)

Ale mam nadzieje, że dziś się wszystko to skończyło :)

Jutro maraton więc trzeba było się przygotowac.
Najlepsze jest to, że aż do dziś nie wiedziałam czy będę miała buty, a bez SPDków już jeżdzić nie potrafie :)
Poszłam do Bikershopu a tu miła niespodzianka - buty nowe czekają na mnie.
Problem w tym że, musiałąm dokupić bloki, bo stare zostały w butkach, ale cóż przynajmniej mam w czym jechać do Ustronia :)

Rower wyczyszczony i nasmarowany.
Opony wymienieone na agresywniejsze.
Plecak i torba załadowane.

Szykują się dwa miłe dni w Ustroniu.
A może ktoś w niedziele zaproponuje i zafunduje start w Transcarpatii :P

Do zobaczenia na starcie :)


Dane wyjazdu:
48.00 km 0.00 km t-żer
02:45 h 17.45 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Podjazdy:565 m
Kalorie: kcal
Rower:

Dorotka, koncert U2 i wizyta na pogotowiu

Czwartek, 6 sierpnia 2009 • dodano: 06.08.2009 | Komentarze 2

Heh.
Pojechałam dziś z Mariuszem na Dorotkę i kilka innych pobliskich górek.
Miała dołączyć Agniecha, ale miała w planach fryzjera.
Zależało mi by poznać tą trasę, żeby potem móc samej się tam czasem wybrać.
Myślałam, że raczej asfalty będą, a tu dużo ścieżek polnych, leśnych i nawet troche offroadowo pojeździliśmy.
Kręcenie było na prawde fajne, niestety na koniec zdażył sie mały wypadek :)
Chcieliśmy przejechać przez WPKiW i zobaczyć jak tam koncert.
Niestety ogromna ilość ludzi + moja z duża prędkąść + niezdecydowany rowerzysta nadjeżdżający z przeciwka, wszystko to mogło się równac tylko jednym - moim pierwszym (i ostatnim mam nadzieje)czołowym zderzeniem z innym bikerem :)

Siup i leżałam na ziemi.

Szczęście miałam, bo wypadek widziała, jedna dziewczyna studiująca medycynę i ładnie się mną zajeła :) (Dzięki i miłego koncertu)
Już myślałam, że złamalam dwa paluszki, ale na szczęście są całe. Bolą ale przeżyją :)I kolanko boli potłuczone.

Pojechałam na dyżur do szpitala na Wełnowiec i powiedzieli, że wszystko ok.
Nawet prześwietlenia nie robili :)

Przy okazji poznałam przystojnego rowerującego pana kierowce taksówki, ale z bolącym kolanem i palcami nie w smak były mi amory :P

Podsumowując - pechowa jkoś ostatnio jestem, zawsze jeżdżę ostrożnie ale widać trzeba jeszcze bardziej uważać na innych :)


Dane wyjazdu:
38.00 km 0.00 km t-żer
02:02 h 18.69 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Podjazdy:385 m
Kalorie: kcal
Rower:

Hmmm...

Środa, 5 sierpnia 2009 • dodano: 05.08.2009 | Komentarze 0

Totalnie nierowerowy dzień.
Noga nie podawała i jakoś ciężko się jeździło.
Pojeździłam po Załęskiej Hałdzie i tyle.
Ide na pivo :P