avatar Ten blog rowerowy prowadzi MAMBA z miasteczka Katowice. Od czerwca 2009 r. mam wykręcone 22914.50 kilometrów w tym 3088.00 na trenażerze. More...

    baton rowerowy bikestats.pl

    Poprzednie lata



    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    Tu już byłam









Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:267.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:16:51
Średnia prędkość:15.85 km/h
Maksymalna prędkość:51.00 km/h
Suma podjazdów:4697 m
Maks. tętno maksymalne:192 (93 %)
Maks. tętno średnie:179 (87 %)
Suma kalorii:11434 kcal
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:38.14 km i 2h 24m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: 502 kcal
Rower:

Spinningowo.

Poniedziałek, 31 maja 2010 • dodano: 03.06.2010 | Komentarze 0

Po wczorajszym ścigu dziś spokojniej.
1 h PowerPump
1 h Spinning

Pogoda dalej nie zachwyca.

...
Kategoria spinner


Dane wyjazdu:
53.00 km 0.00 km t-żer
02:41 h 19.75 km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Podjazdy:510 m
Kalorie: 1710 kcal
Rower:

Silesia Cup MTB

Niedziela, 30 maja 2010 • dodano: 31.05.2010 | Komentarze 6

Dziś miałam być w Szczawnicy i regenerować się po maratonie.
Maraton odwołali, więc postanowiłam zaszaleć na swoim podwórku i wystartować „treningowo” na Silesii Cup MTB 2010.

Bardzo dobrze się złożyło, bowiem ubiegłoroczny wyścig pod ta samą nazwą był moim ściganckim debiutem. I w sumie od tego momentu zaczęło się moje świadome jeżdżenie na rowerze.

Można więc powiedzieć, że mija okrągły rok mojego rowerowania.

Nie będę was tu zanudzać jakimś podsumowaniem.
Pozostanę przy opisaniu wrażeń z tegorocznej rocznicowej dla mnie Silesii.

W WPKiW stawiłam się dokładnie o 9.05.
Droga z domu do parku posłużyła mi za rozgrzewkę.
Na miejscu było już wyraźnie czuć klimat wyścigowy.
Podreptałam szybko do namiotu tamowego, przywitałam się grzecznie, pokonwersowałam na temat warunków pogodowych, tudzież warunków „trasowych” po czym udałam się na rekonesans terenu poza tamowym namiotem.



Miło było spotkać niejednego znajomego, w tym DMK77. U Golonki się nie trafiło, a tutaj się spotkaliśmy, świat jest mały :)
Pogadałam z Marusią ( przejechałam się na nowym kompozytowym cudzie).
Pogadałam z Agą.
Pogadałam z Prezesem.
Pogadałam z Cuskiem.
Pogadałam z Hosem
Pogadałam z Sitem.
Pogadałam z Sylwią.
I tak gadałam i gadałam :)
Potem pojawił się i Artur.
Ale trzeba było już stawać do sektorów, więc z nim rozmowę przełożyłam grzecznie na wieczór :)

Krótko po 10.00 start giga – ok. 51 km.

Start beznadziejny, bo usytuowany praktycznie na zakręcie.
Na mega z tego powodu niejedna gleba była.
Ruszyłam na spokojnie.
Po co się spinać. Niejeden startuje z kopyta, by po 15 min odpaść.
Nie był to jednak dobry pomysł, bo już na pierwszym błocie zrobił się korek. Byłam wyrażanie poniżej mojej stawki. Grzecznie poczekałam, aż współuczestnicy wykopią się z tego „maga” błota. Po czym depnęłam na pedał i siup – spadł mi łańcuch.
Wyprzedzili mnie chyba wszyscy z możliwych, ale w końcu udało się naprowadzić kolegę na odpowiedni tor i wsiąść powrotem na bika.
Dalsza część wyścigu to w sumie gonienie wszystkich, którzy mnie wzięli.
Głównym celem było dogonienie Agi. Nie było łatwo, bo gdy już jej dochodziłam, ta mnie zauważała i znajdywała jakieś nieziemskie pokłady siły by mi uciec.
Dopiero na trzeciej pętli przycisnęłam i już nie dałam się dogonić :)

Silesia Cup MTB 2010 © czarnamamba



Silesia Cup MTB 2010 © czarnamamba





Bardzo miła niespodzianką było towarzystwo z jakim dane było mi jechać pewną część drugiej pętli – od toru 4x do hopek. Zdjęcie podkradnięte od sufy chyba wystarczy. Tej pani nie trzeba nikomu przedstawiać.
Karola © sufa


Karola robiła rozjazd przed mega. Wyprzedziłam ją, a tu czuję, że ktoś mi siedzi na kole. Aż dech zaparło gdy zaczęła ze mną rozmowę, choć i dech zaparty był z powodu trzech podjazdów, które razem pokonałyśmy.
Na końcu powiedziała, że nie będzie mnie już męczyć tą swoją paplaniną, bo wie, że dużo gada. Ja jednak na pewno zapamiętam sobie kilka rad dotyczących techniki, których mi udzieliła i które od razu wcieliłam w życie.

Więcej o trasie nie piszę, bo nuda. Nie poszło zbyt dobrze.
Choć na mecie okazało się, że jednak coś wywalczyłam.
Z czasem 2:41:58 zajęłam trzecie miejsce w kategorii wiekowej.
Bardzo mnie to ucieszyło, bo gdzieś tam w głowie siedziało „pudłowanie”.

Mamba na pudle © czarnamamba


Po wyścigu prysznic i przemiły masaż w namiocie Synergii z widokiem na rower zaatakowany jakąś naroślą.

Silesia Cup MTB 2010 © czarnamamba


Spotykam bikestatsową Wiolę. A z Małgosią czekam na przyjazd Tomka, który debiutował na mega.

Na koniec klasyfikacja teamowa i dominacja BodyDry Airco Team :)

Zdjęcie z wycieczki rowerowej © sufa
Kategoria Maratony


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: 453 kcal
Rower:

Tlenowo - spinningowo.

Sobota, 29 maja 2010 • dodano: 29.05.2010 | Komentarze 0

W niedziele maraton.
Dziś na spokojnie.

1 h Power-pump.
1 h Spinning.

Spinning na luzie. Prawie cały czas 75%.
Założenie - nie wchodzić powyżej 80% - spełnione.

Po spinningu wizyta w biurze zawodów w WPKiW, trochę rozmów z innymi bikerami i mały spacerek po parku, w ramach relaksu.
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
35.00 km 0.00 km t-żer
01:25 h 24.71 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Podjazdy: 95 m
Kalorie: 766 kcal
Rower:

Rybaczówka.

Piątek, 28 maja 2010 • dodano: 29.05.2010 | Komentarze 0

Dziś terenowo - Rybaczówka.
Terenowo-asfaltowo.
Miało być 50 km w dwie godzinki.
Nie wyszło.
Na Stawach spotkałam Sylwię, trenującą podjazdy po schodach.
Schody wyglądały zachęcająco, więc za namową spróbowałam swych sił.
Żadna z nas mimo kilku prób nie dała rady, a za ostatnim razem mamba zaliczyła śliczną glebę.
Odpuściłam więc, by przed niedzielnymi zawodami nie zrobić sobie kuku.
W trakcie "rozmowy pożegnalnej" patrze a tu amortyzator zablokowany.
Jak zwykle po jeździe po asfalcie zapomniałam go odblokować :)
Schody więc czekaja na zdobycie. Tym razem z pomocą amorka :)
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
31.00 km 0.00 km t-żer
01:16 h 24.47 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Podjazdy:175 m
Kalorie: 751 kcal
Rower:

Objazd trasy Silesia Cup MTB

Środa, 26 maja 2010 • dodano: 29.05.2010 | Komentarze 3

Środa to standardowo "master".
Ale pogoda niezła i pod dachem już mam dość kręcenia.
Wyskoczyłam w teren, a że w niedziele Silesia Cup MTB to pojechałam na rekonesans trasy.
Muszę przyznać, że zapowiada się całkiem nieźle. Po ostatnich opadach błoto w niektórych miejscach nie zdążyło wyschnąć i są miejsca na trasie z wodą po kostki.
Rower był rano czysty, teraz znów nadaje się do prania, nie mówiąć o moich ciuchach.
Po błotnej zabawie, wykręciłam jeszcze dwa kółka na asfalcie i myk do domu.

Dziś do posłuchania - heh dawne czasy, dla niektórych mniej, dla niektórych więcej ;)


...
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Zbiorczo - spinning.

Wtorek, 25 maja 2010 • dodano: 25.05.2010 | Komentarze 0

20 maj - czwartek:
1.5 h spinningu w samotności, danych z treningu brak, bo na samym końcu Grześ wszedł do sali, zagadaliśmy sie, a ja nie zapisałam treningu.

22 maj - sobota:
1 h PowerPump
1 h spinning - HRśr 155 HRmax 182


24 maj - poniedzizałek:
1 h PP
1 h spinning - mocno - HRśr 162 HRmax 188

...
Kategoria spinner


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: 725 kcal
Rower:

Spinningowy tlen.

Poniedziałek, 17 maja 2010 • dodano: 18.05.2010 | Komentarze 2

Po jednym dniu odpoczynku dalej trzeba kręcić.
Każdy wie, jaka pogoda za oknem, więc oczywiście trening pod dachem.
1 h 40 min
Generalnie założony był tlen.
I generalnie się udało.
Poza trzema minutami na wyczerpanie glikogenu, w trakcie piosenki której nie potrafię sobie odmówić. Ale i tak jestem dumna bo cały set ma jakieś osiem minut.
Kategoria spinner


Dane wyjazdu:
51.00 km 0.00 km t-żer
04:55 h 10.37 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Podjazdy:1770 m
Kalorie: 3053 kcal
Rower:

Powerade Suzuki MTB Marathon Złoty Stok

Sobota, 15 maja 2010 • dodano: 18.05.2010 | Komentarze 8

Sezon się rozkręca, a my wpadliśmy już w wir cotygodniowych maratonów i innych ścigów.
W miniony weekend spora część teamu zawitała w Złotym Stoku na trzecim z kolei maratonie organizowanym przez G&G.
Jeśli dla mnie do tej pory Złoty Stok nie kojarzył się zupełnie z niczym i był białą kartką czekającą na zapisanie, to od soboty kartka ta nie jest już bynajmniej biała.
Przyjmuje za to różne odcienie brązu - koloru błota, jakie dane było nam poznać na tym maratonie. Długo można by rozwodzić się także nad konsystencją i składem wszelakich brei, w których dane nam było maczać kółka (czasem nie tylko), ale nie o tym przecież ma być ta relacja. Więc do rzeczy - maraton od samego początku zapowiadał się ciekawie. Od dobrego tygodnia z nieba ciągle lał się deszcz. W trakcie zapoznawania się z mapą oraz profilami trasy serce biło mocniej. 1777 metrów przewyższenia na zaledwie czterdziestojednokilometrowej trasie robiło wrażenie . Do tego doszły opowiadania znajomych, którzy znają już te tereny. Kamienie, korzenie i zjazd z „Borówkowej” – to podobno definiuje ten maraton.
Nie straszne mi jednak błoto, wiatr i deszcz, a kamienie i korzenie to to, co tygryski lubią najbardziej. Na rynku w Złotym Stoku stawiłam się więc punkt 9.00. Zrobiłam mały rekonesans oraz test ciuchów. Dylematy dotyczące odzienia były niemałe. Ostatecznie już na trasie okazało się, że jeszcze wiele trzeba się nauczyć w tej kwestii.
O 10.30 na rynku pojawiłam się już z Arturem. Zrobiliśmy krótką rozgrzewkę i wskoczyliśmy szybko do trzeciego sektora.
O godzinie 11.00 usłyszelismy magiczne słowo – START.

start - MTB MARATHON ZŁOTY STOK © czarnamamba


Trasa mega mimo dość trudnych warunków pogodowych oraz niespodzianki w postaci bonusowych 10 kilometrów trasy XC była kwintesencją MTB. Długie łatwe podjazdy przemieniały się w strome odcinki, które czasem trzeba było pokonać z buta. Strome zjazdy obfitujące w liczne śliskie korzenie i przykryte błotem kamienie sprawiały niemałą frajdę.
Główną atrakcją programu była Góra Borówkowa ze świetnym technicznym podjazdem i równie atrakcyjnym zjazdem. Tych korzeni nie da się zapomnieć. Zastanawia tylko – jak jechałoby się je na „sucho”. Stawka dość szybko się rozciągnęła, więc trasę można było pokonywać bez stresu, że kogoś hamuje, albo ktoś mnie ogranicza. Zaczynam poznawać też ludzi z mojego poziomu, z którymi prędzej czy później tasuję się na trasie.

MTB MARATHON ZŁOTY STOK by MAMBA © czarnamamba


Wisienką na torcie jednak okazał się fragment trasy XC, który początkowo miał być ominięty. Tu każdy mógł sprawdzić siłę swojego charakteru i tolerancji dla organizatora. Dodanie tego fragmentu i niepoinformowanie zawodników o tym było delikatnie mówiąc nieprofesjonalne. Razem z makaronem, a raczej brakiem go na mecie, były to dwa wyraźne niedociągnięcia tej imprezy.

Wreszcie po niecałych pięciu godzinach udaje mi się dotrzeć do mety. Zmęczona, ale stuprocentowo zadowolona.

MTB MARATHON ZŁOTY STOK by MAMBA © czarnamamba


W kolejce do karchera nie czekam (Wojtek czekał chyba z dwie godziny), o makaronie też już pisałam… Spotykam ludzi z Teamu, niektórzy już dawno przebrani…Kilka zamienionych zdań i pędzę do pokoju. O dziwo właścicielka hotelu nie ma nic przeciwko, żebym weszła z rowerem i pięcioma kilogramami błota. Pod prysznic wchodzę w pełnym rynsztunku.
Jak najszybciej pod gorącą wodą pozbywam się kolejnych kilogramów błota oblepiających łydki, buty etc…..potem tylko para i gorąc wody….

Wygrzana i posilona recoverybarem udaję się z Arturem na ogłoszenie wyników i tombolę. Oglądam moje rywalki – jak one to robią – godzinę szybciej…
Liczę na słoik miodu, który jest jedną z nagród do wylosowania…niestety dziś musze pocieszyć się innymi słodkościami.

A tu już konkrety.
Z maratonu jestem zadowolona. Ze zdziwieniem przeczytałam, iż udało mi się dołożyć punktów do klasyfikacji drużynowej. Sektor trzeci utrzymany. I co najważniejsze – założyłam, że w Złotym Stoku strata do zwyciężczyni będzie poniżej 30 % - udało się z nawiązką.

Open MEGA – 258/406

K2 – 11/19

procentowo do zwyciężczyni K2 – 23,4 % (56min)

sektor startowy – III

Miejsce w generalce – 4/44
Kategoria Maratony


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: 1053 kcal
Rower:

Master spinningowy.

Środa, 12 maja 2010 • dodano: 13.05.2010 | Komentarze 3

Pogoda dalej nie bardzo....ciekawe co to będzie w Złotym Stoku???
Tym czasem ja dalej pod dachem.
Równe dwie godziny spinningu.
Przeszło 40 min w beztlenie, dość długo w okolicach 90%.
Kategoria spinner


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: 538 kcal
Rower:

Spinningowo.

Poniedziałek, 10 maja 2010 • dodano: 13.05.2010 | Komentarze 0

Ojjojoj.
Od Karpacza jakoś nie potrafię sie pozbierać :)
Kiepsko te treningi mi idą, a pogoda za oknem do kitu.
Ćwiczę wiec pod dachem.
1h PP
1h Spinning.

Przemyślenia po Pumpie - trzeba wymyślić jakiś trening siłowy, bo PP za często odpuszczam, a czuć wyraźnie braki :)
Kategoria spinner