avatar Ten blog rowerowy prowadzi MAMBA z miasteczka Katowice. Od czerwca 2009 r. mam wykręcone 22914.50 kilometrów w tym 3088.00 na trenażerze. More...

    baton rowerowy bikestats.pl

    Poprzednie lata



    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    Tu już byłam









Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:479.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:25:00
Średnia prędkość:19.16 km/h
Maksymalna prędkość:69.00 km/h
Suma podjazdów:4369 m
Maks. tętno maksymalne:185 (90 %)
Maks. tętno średnie:160 (78 %)
Suma kalorii:7789 kcal
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:47.90 km i 2h 30m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
34.00 km 0.00 km t-żer
02:40 h 12.75 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy:620 m
Kalorie: kcal
Rower:

Rychlebske Stezky

Niedziela, 1 maja 2011 • dodano: 02.05.2011 | Komentarze 9

Już w tamtym roku po Złotym Stoku chcieliśmy wybrać się na Rychleby.
Niestety pogoda wtedy nie dopisała.
W tym roku nie można było odpuścić.



Parkujemy w Cernej Vodzie pod domem kultury. Na pierwszy strzał idzie łatwiejsza część trasy, otwarta dzień wcześniej.
Ta część to dobra rozgrzewka. Ubita tłuczniem ścieżka wije się raz w górę, raz w dół. Mnóstwo zakrętów, troszkę kamieni i korzeni.
Jedzie się bardzo przyjemnie i przypomina się Singiel pod Smrekiem. Ludzi- zero.



Dojeżdżamy do parkingu i już zastanawiamy się, co to będzie dalej. Trudniejsza trasa kusi. Do tego pogoda coraz lepsza :)

Nagle pojawiają się bajkerzy - poznańska ekipa maratonowa :)
Między innymi Jacek i Maks.
Ruszają przed nami, ale my ich dojdziemy :)

Przebieramy się szybko, uzupełniamy węglowodany i siup.
Dojazd do singli szybki, ale już początek pokazuje, że będzie co najmniej ciekawie :)
Przejazd przez potok i podjazdowy singiel agrafkowy w górę. Potem klasyczne podjazdy asfaltowo-szutrowe i świetny agrafkowo-kamienisto-north shorowy podjazd. Nie daję rady w kilku miejscach, ale banan na buzi ogromny.







Tu spotykamy też chłopaków z Poznania. No na HTlach nie jest łatwo.
Spuszczam troszkę powietrza z opon i śmigamy w górę, w kierunku zaznaczonego na czarno fragmentu trasy.



Docieramy do początku zjazdu. Chłopcy na freerideowych maszynkach radzą opuścić sztycę :) No tak oni mają Jopliny, więc mogą robić to w trakcie zjazdu.
Puszczamy ich i po chwili sami mkniemy w dół. Okazuje się, że na prawdę jest ostro. Umiejętności i rower pozwalają na przejechanie tylko fragmentów czarnej trasy, ale nie powiem - jest fajnie.
Sławek szybko znika nam z oczu, a my lawirujemy miedzy kamieniami jak możemy.
Po czarnym fragmencie, jest już rzeczywiście łatwiej, co nie zmienia faktu, że momentami trasa mnie pokonuje. Zastanawiam się, jak ci wszyscy endurowcy to robią :)
Tak z pewnymi przystankami zjeżdżamy na parking.
Uciaprani i zadowoleni.
Ja na pewno jeszcze tu przyjadę.
Rower jest idealny na takie tereny. Choć jak kilka razy usłyszałam uderzenie karbonu o kamień, momentalnie robiło mi się cieplej :)

Podsumowując: Na Ścieżkach więcej Polaków niż Czechów :) Rychleby polecam ludziom, którzy coś niecoś wiedzą o górach. Zdecydowanie bardziej preferowanym tam sprzętem są fulle. Na HTjlu ja nie dałabym rady.
Zdjęć nie robiłam na trudnej trasie, bo nie ma kiedy :)
Kategoria ENDURO