avatar Ten blog rowerowy prowadzi MAMBA z miasteczka Katowice. Od czerwca 2009 r. mam wykręcone 22914.50 kilometrów w tym 3088.00 na trenażerze. More...

    baton rowerowy bikestats.pl

    Poprzednie lata



    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    Tu już byłam









Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:476.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:24:49
Średnia prędkość:19.18 km/h
Maksymalna prędkość:66.00 km/h
Suma podjazdów:5685 m
Maks. tętno maksymalne:189 (92 %)
Maks. tętno średnie:160 (78 %)
Suma kalorii:5900 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:43.27 km i 2h 15m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
62.00 km 0.00 km t-żer
04:56 h 12.57 km/h:
Maks. pr.:66.00 km/h
Podjazdy:1890 m
Kalorie: kcal
Rower:

MTB Marathon 2011 Głuszyca

Niedziela, 31 lipca 2011 • dodano: 03.08.2011 | Komentarze 1

W tamtym roku Głuszycę musiałam odpuścić.
Skręcona kostka sprawiła, że pojawiłam się tam w roli kibica.
Co jednak nasłuchałam się o tym maratonie, to moje.
Mega trudna trasa, najbardziej wymagający ścig w sezonie – to najczęściej słyszane komentarze.
Wszystko to sprawiło, że w tym roku Głuszycy nie mogłam odpuścić.
Nawet ostatnie dwanaście dni kręcenia po Alpach, dość wysoki poziom wymęczenia organizmu oraz niezachęcająca do kręcenia pogoda nie odwiodły mnie od zamiaru przejechania tej kultowej trasy.
W sobotę w ramach regeneracji przejechaliśmy troszkę kilometrów w ramach zapoznania z trasą. Było w miarę sucho i przyjemnie. Jednak wieczorem przy usypianiu towarzyszył nam już stukot kropli o parapet. Całą noc padało.
Rano było troszkę lepiej. Niestety wiadomo było, że na szlakach woda zrobiła spustoszenie.
Pojechaliśmy na start. Przestało padać. Okazało się jednak, że trasa zmieniona. A raczej przywrócona wersja z tamtego roku. Dzięki czemu będę wiedzieć o czym w tamtym roku opowiadali znajomi. Dzięki temu też zamiast 53 kilometrów zrobimy 60 :)
Startujemy jak zwykle o 11. Początek długi, asfaltowy, potem długi szutrowy podjazd. Właściwie część mini dość nudnawa. Owszem troszkę wałczyłam z błotem, bo przyznam szczerze, że nie pamiętam kiedy w takich warunkach jeździłam. Poza tym testowałam nowe oponki w wersji Rocket Ron 2,25 i musiałam wyczuć, jak zachowują się w wodnisto-błotnych sytuacjach.



Druga część trudniejsza. Błoto daje się we znaki. Walczę jednak, jak mogę. Poza kilkoma trudniejszymi zjazdami trasa mnie nie powala. Zastanawiam się, o czym ci wszyscy ludzie opowiadali. Może kwestia pogody tak zasadniczo zmienia odczucia?
Nie mniej jednak bardzo podoba mi się podjazd pod Sowę szlakiem przypominającym rzekę pełną kamieni. Tu też dochodzę Monikę Brożek, która niestety gdzieś dalej na zjeździe mi odejdzie i tym razem będzie lepsza o 5 minut :(



Podoba mi się też zjazd z Sowy. Zastanawiam się który korzeń jest mi pisany. Okazuje się, że żaden :) Glębę zaliczam dopiero w ostatnim trudnym zjeździe wąwozem. Na samym końcu wykonuję piękne OTB, a pewien milczący dżentelmen zbiera mi rower i jedzie dalej.



Maraton nie obywa się także bez usterek technicznych. Klocki hamulcowe nikną w oczach, moje RideOny jakoś chyba nie dają rady, albo to błoto zapycha wszystko, że ciężko zmieniać tylną przerzutkę. Przez chwile mam też problem z wrzucaniem na mlaskacza. Dwa razy ratuję się zmianą ręczną :)
Ostatecznie dojeżdżam do mety. Zadowolona i trochę zawiedziona.
Maraton fajny, ale moje umiejętności jazdy w bocie słabe (następne błotne kąpiele sobie odpuszczę chyba), wynik jak zawsze ostatnio słaby. Jedynie zdjęcia od Jacka oraz bikelife nie zawodzą :)
Do Głuszycy oprócz następnego maratonu zawitam na dokładniejsze zapoznanie z tamtejszymi ścieżkami.
Kategoria Maratony


Dane wyjazdu:
23.00 km 0.00 km t-żer
01:25 h 16.24 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Podjazdy:430 m
Kalorie: 639 kcal
Rower:

Głuszyca - rozeznanie

Sobota, 30 lipca 2011 • dodano: 03.08.2011 | Komentarze 0

Rozeznanie w terenie przed maratonem.
Spokojnym tempem z kilkoma pikami na podjazdach i zjazdach.
W większej grupie z Gymnasionami.


Dane wyjazdu:
22.00 km 0.00 km t-żer
01:02 h 21.29 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Podjazdy:160 m
Kalorie: kcal
Rower:

reanimacja napędu

Środa, 13 lipca 2011 • dodano: 13.07.2011 | Komentarze 0

Reanimacja napędu odniosła chyba pozytywny skutek.
Wymieniony suport, kółeczka przerzutki, środkowa tarcza, łańcuch.
Mam nadzieję, że do końca sezonu przeżyje :)
Pokręciłam na wypróbowanie po Załęskiej.
I chyba już tam nie pojadę więcej. Co za debil ścieżkę rowerową wysypuje sypkim szutrem, takim, w którym koła buksują jak w piasku.
Przecież mi tam ciężko jechać a co dopiero niedzielnym rowerzystom, dla których ta scieżka została zrobiona.
Co lepsze - już chyba wcześniej o tym pisałam - ścieżka przecina autostradę A4 i nie mam pojęcia jak rowerzysta ma ją pokonać. Ja tam skrzydeł nie mam.
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
36.00 km 0.00 km t-żer
01:40 h 21.60 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Podjazdy: 45 m
Kalorie: kcal
Rower:

PUP

Wtorek, 12 lipca 2011 • dodano: 13.07.2011 | Komentarze 0

Dawno się tak nie ubawiłam.
Dawno też nie czułam się jak u Kafki.
Wiecie co to jest PUP?
Porąbany urząd pracy.
Miesiąc bez pracy, a papierów i załatwiania więcej niż za cały rok.
Dziś do przedszkola aby poprawić świadectwo pracy, bo brak małej wzmianki o ustawie.
Potem dowiedziałam się,że na wakacje jechać nie mogę. Bo jak już się zarejestrowałam to wyjeżdżając muszę się wyrejestrować :)
A jak wrócę, to znów się zarejestruje. Heh.
Komuś tu się konkretnie nudzi.
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
23.00 km 0.00 km t-żer
01:11 h 19.44 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Podjazdy: 80 m
Kalorie: kcal
Rower:

rozjazd

Poniedziałek, 11 lipca 2011 • dodano: 13.07.2011 | Komentarze 2

Kilka kilometrów, by sprawdzić rower po maratonie.
Trzeba zreanimować napęd.
Czy ktoś wie, kiedy w sprzedaży będzie czarna korba xt na 2012 rok???
Na razie chyba wymienię zębatkę i support na jakieś deore :)
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
43.00 km 0.00 km t-żer
03:12 h 13.44 km/h:
Maks. pr.:60.00 km/h
Podjazdy:1450 m
Kalorie: kcal
Rower:

9 sekund - MTB Marathon 2011 Ustroń

Niedziela, 10 lipca 2011 • dodano: 13.07.2011 | Komentarze 23

Kolejny maraton z cyklu Powerade.
Tym razem szczególny, bo na swoich śmieciach.
Trasa zaliczona nie jeden raz na niedzielnych wycieczkach.
Krótka i treściwa. Sztywne podjazdy i kamieniste, wytrzepujące zjazdy.
Pure MTB.

Rano pogoda zapowiada się idealnie. Niebo zachmurzone, chłodno. Oj żeby tak już zostało – myślę. Niestety tak było tylko w Katowicach. 100 km na południe i półtora godziny później na niebie szalało już słońce i pomimo zapowiadanych burz na ziemię nie spadła ani kropelka.
Nie licząc kropli potu wylanych przez zawodników :)

Zaczynamy jak zwykle o jedenastej. Dane mi jest być jeszcze w drugim sektorze. Co najlepsze po zamknięciu bramek, ląduje w pierwszym.
Jami straszy burzami, w głowie i głośnikach Fragma.
Startujemy.

Najpierw asfalt, na którym wszyscy szaleją. Ja powoli się rozkręcam. Biorąc pod uwagę marną rozgrzewkę daje sobie czas.
Trasę znam jak własną kieszeń i wiem, że sztywne podjazdy pod Orłową zaskoczą. niejednego.

Org zadbał o ochłodę na trasie i wjazd w teren rozpoczyna się rzeczką. Chwila ochłody. Bardzo krótka chwila.



Potem już ostro. Zaczyna się pierwsza ścianka, gdzieś tutaj mijam Izę i słyszę jej reakcję. Zdążam tylko powiedzieć, że to dopiero początek ;)
Mi jednak jedzie się dziwnie dobrze. Swoim tempem. Pokonuję cały podjazd do bufetu w blokach. Bufet w beznadziejnym miejscu. Grzesiek wiedział, że kiepsko to rozplanował, pewnie dlatego nie wypowiadał się na forum.

Po Orłowej sekcja góra-dół. Co tu dużo pisać. Na zjazdach cisnę na maksa. Na podjazdach staram się nie zamulać. Wiem, co jest dalej, więc udaje mi się równomiernie rozłożyć siły. Staram się też nie zapominać o jedzeniu. Na plecach camel, więc o picie się nie martwię.

Gdzieś przed Trzema Kopcami łapię dziewczynę z K3 z Torqa. Dzięki niej łatwiej wspina mi się pod górę. Jednocześnie myślę o tym, że ja przecież nie lubię się ścigać. Jestem na to zwyczajnie za słaba.

Potem zaczyna się singiel, ale tu zdziwienie – zupełnie inny przebieg niż na mapie. Prowadzi on fragmentem, który odkryliśmy z Arturem na ostatnim objeździe trasy.
Troszkę pod górę, śliskie korzenie i kamienie, trawa. Tam było chyba wszystko. Trzeba zaznaczyć tą ścieżkę na mapie.



Tak dojeżdżamy do Grabowej i na Stary Groń. Gdzie wreszcie zaczyna się wypasiony zjazd do Brennej. Troszkę się go boję, bo niedawno na tym szlaku zaliczyłam snejka. Tnę jednak po tych kamiorach, modląc się w duchu o odpowiednią ilość ciśnienia w oponach.
Mijam mamę swatową. Znajduje się też chwila dla fotoreporterów ;)



W Brennej bufet i zaczyna się dłuuuuugi i drugi konkretny podjazd tego dnia - Równica.
Wolałabym chyba nie wiedzieć co jest przede mną.
Wiary w siebie dodają jednak turyści. Weekend w Ustroniu to taki śląski standard.
A przy dopingu jakoś łatwiej waty w nogach generować.

Generuję więc ile wlezie. Na Beskidek oczywiście podchodzę. Ale o dziwo dużo więcej trasy niż ostatnio robię w siodle.
Już przed sama Równicą zauważam przed sobą Monikę z Subaru.
Zaczyna się więc najbardziej emocjonująca część ścigu.

Na początku chciałam się zaczaić za nią tak, aby mnie nie widziała. Wiedziałam, że jak mnie zauważy to nagle dostanie pary w nogach i nie mam szans.
Miałam jednak większą średnią, i trudno było mi jechać wolniej. Postanowiłam więc zaatakować na podjeździe.
Atak wyszedł zdecydowanie. Zdobyłam kilkanaście sekund przewagi.
Miałam nadzieję, że przewaga powiększy się na zjeździe, niestety jednak, najpierw problemy z wyprzedzeniem jednego zawodnika, potem ostatnia śliska belka, na której przed glebą ratuje mnie dociążenie przodu ( piękny ślizg po belce wykonuję ), powodują, że na asfalt wpadamy jednocześnie.

W tym momencie stawiam wszystko na jedna szalę. Wiem, że zaraz zaczynają się asfalty, które trzeba pokonywać z rozpędu. Wrzucam blat i ośkę i walę w trupa. Pierwszy podjazd łykam bez problemu. Przed drugim dokręcam ile wlezie, niestety mimo wszystko prędkość z 50 km/h spada do 7 miu ;) Na szczycie stoi jakiś koleś i krzyczy – dajesz, dajesz. Zrzucam na chwilę na młynek, by po chwili znów wrócić do ustawienia ośka-blat.
Tak cisnę już do końca, zastanawiając się, jak daleko za mną jest Monika.
Wjeżdżam na stadion i tu dopiero postanawiam się odwrócić. Uff nie widać jej.
Wjeżdżam na metę, mój czas wg orga 03:12:15, czas Moniki 03:12:24.
9 sekund.

Cele na maraton zrealizowane.
wynik z tamtego roku poprawiony.
Satysfakcja jest.
Miejsce miało być pudłowe, ale Ania Tomica przerzuciła się na mega i wskoczyła przede mnie :)

Jak widać na tym maratonie nie wszyscy potrzebowali dwóch kółek ;)

Kategoria Maratony


Dane wyjazdu:
37.00 km 0.00 km t-żer
01:45 h 21.14 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Podjazdy:110 m
Kalorie: 661 kcal
Rower:

Regener i regulacja przerzutki

Sobota, 9 lipca 2011 • dodano: 09.07.2011 | Komentarze 2

Jurto Ustroń, więc w dzisiejszym ciepełku postanowiłam się zregenerować.
Najpierw czarny zażył kąpieli, potem smarowanie, a na końcu trzeba było sprawdzić, czy wszystko bangla. I nie banglało bo tylna przerzutka zaczęła świrować.
Ale kto jak kto? Mamba musiała dać radę. I niby działa.
Okaże się jutro.
Potem na Rybaczówkę i chwila relaksu nad jeziorem.
Takie tam nudy :)
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
73.00 km 0.00 km t-żer
03:19 h 22.01 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Podjazdy:545 m
Kalorie: 1607 kcal
Rower:

Górne Łaziska

Czwartek, 7 lipca 2011 • dodano: 07.07.2011 | Komentarze 4

Dziś z dedykacją dla Wioli.
Pojechałam na Mikołów i Łaziska, żeby uzbierać troszkę więcej metrów przewyższeń :)
Ale przyznam, że piękna pogoda nie skłaniała mnie to drałowania pod górę.
Poczekaj Wioletto jeszcze z kilka dni, a ilość przewyższeń na profilu mym wprawi cię w osłupienie ;D

I nie ma to tamto ale ta reklama bardzo mi siem podobam.



...
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
54.00 km 0.00 km t-żer
02:18 h 23.48 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Podjazdy:285 m
Kalorie: 1011 kcal
Rower:

południowo asfaltowo

Wtorek, 5 lipca 2011 • dodano: 05.07.2011 | Komentarze 4

Urlop w pełni.
Skutkuje to tym, że ciężko zebrać się do czegokolwiek.
Tak też ciężko było zebrać się na rower.
Ale w końcu się udało.
Pojechałam bez założeń.
Taki spontan, południowe dzielnice i podjazdy. Zaliczyłam ulubiona ulicę w kato - Kaskady. Niby nic, a idzie się zmęczyć.
W powrocie spotkałam Marcina.
I Gymnasion MTB Team wracał chyba z Pszczyny.

A i dumna jestem z siebie - zmieniłam sobie dziś sama klocki :D
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
48.00 km 0.00 km t-żer
02:00 h 24.00 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Podjazdy:380 m
Kalorie: 990 kcal
Rower:

moookro

Poniedziałek, 4 lipca 2011 • dodano: 04.07.2011 | Komentarze 0

Poziom frustracji spowodowany pogodą sięga zenitu.
Postanowienie na dziś - iść na rower bez względu na pogodę.
Pierwsza godzina w deszczu, szukanie mniej mokrych asfaltów i 6 podjazdów ścieżką SCMTB pod planetarium.
Druga godzina kółeczek w bardziej sprzyjającej pogodzie.
Trening raczej spokojny, starałam się trzymać na progu AT, podjazdy robiłam troszkę mocniej.
Na koniec spotkałam biedronkę na rowerze.
Ćwiczyła podjazdy pod bażanta. Jedyna "górka" w okolicy :)
Kategoria Okolice Katowic