avatar Ten blog rowerowy prowadzi MAMBA z miasteczka Katowice. Od czerwca 2009 r. mam wykręcone 22914.50 kilometrów w tym 3088.00 na trenażerze. More...

    baton rowerowy bikestats.pl

    Poprzednie lata



    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    Tu już byłam









Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2011

Dystans całkowity:413.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:24:10
Średnia prędkość:17.09 km/h
Maksymalna prędkość:61.00 km/h
Suma podjazdów:6544 m
Maks. tętno maksymalne:190 (92 %)
Maks. tętno średnie:155 (75 %)
Suma kalorii:5863 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:34.42 km i 2h 00m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
55.00 km 0.00 km t-żer
04:32 h 12.13 km/h:
Maks. pr.:61.00 km/h
Podjazdy:1915 m
Kalorie: kcal
Rower:

MTB Marathon 2011 Istebna - disisdiend.

Sobota, 24 września 2011 • dodano: 13.10.2011 | Komentarze 0

Ostatni maraton, ostatnie błoto, korzenie, pot, ostatnia wyrypa.
Niewiele pamiętałam z tamtego roku ( z tego zresztą też ;)).
Przeczytanie zeszłorocznego wpisu też nic nie dało.
Wszyscy mówili, że trudno. Ja byłam pozytywnej myśli.
W tym roku każdy maraton jechało mi się łatwiej niż w poprzednim sezonie.
Niestety wrzesień treningowo był już kiepski, co sprawiło, że organizm któremu odpuściłam sam odpuścił. Stojąc na mecie wiedziałam, że nie ma szans o nic powalczyć, a trzeba po prostu przejechać trasę dla przyjemności.
Liczyłam troszkę na poprawienie punktów, do siódmego miejsca brakowało tylko 20 punktów, niestety był to chyba najgorszy punktowo maraton i został odliczony od generalki :)
Pojechałam więc bez napinki i powoli przypominały mi się kolejne fragmenty trasy.
Ciekawe single, mega strome asfalty, czesko-słowackie łąki… wszystko to sprawia że Istebna to bardzo ciekawy, różnorodny pod względem trasy oraz rzeczywiście trudny maraton.
O punktach i wyniku pozwolę sobie pomilczeć.
Wspomnę zaś o świetnej atmosferze na trasie, pięknej pogodzie i radości z jazdy.

Kategoria Maratony


Dane wyjazdu:
23.00 km 0.00 km t-żer
01:00 h 23.00 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Podjazdy:250 m
Kalorie: 492 kcal
Rower:

łeeeeeee

Środa, 21 września 2011 • dodano: 22.09.2011 | Komentarze 0

Zmęczona dzieciakami zamiast na rower poszłam spać :)
Potem sumienie ruszyło i udało się wyrwać godzinkę w tempie.
I pizze można zjeść z czystym sumieniem popijając coca-colą :)
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
38.00 km 0.00 km t-żer
01:25 h 26.82 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Podjazdy:220 m
Kalorie: 659 kcal
Rower:

mocniej, mocniej

Poniedziałek, 19 września 2011 • dodano: 22.09.2011 | Komentarze 0

Próba wyjścia na wyższe obroty.
Średnio udana.
W Istebnej chciałam nadrobić 20 punktów, ale coraz bardziej zaczynam w to wątpić.
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
49.00 km 0.00 km t-żer
02:10 h 22.62 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Podjazdy:235 m
Kalorie: 913 kcal
Rower:

dis is di end?

Niedziela, 18 września 2011 • dodano: 22.09.2011 | Komentarze 0

Co tu dużo pisać - sezon ma się ku końcowi.
Wszystko wskazuje na to, że trzeba już chyba odpuścić.
Czemu?
Organizm odpuścił. Po kilku nieprzetrenowanych dniach postanowił wrzucić zupełnie na luz i na wyższe obroty nie wchodzić. Pewnie pomyślał, że to już okres roztrenowania, a tu jeszcze jeden maraton.
Czarny też już protestuje i na każde wyjście na rower reaguje wykrzywianiem szyi. Przymuszam go do kręcenia, ale wykręt szyi był już taki, że w Bikershopie trzeba było mu łożyska w sterach zreanimować.
Pokręciłam jednak dziś troszkę dla czystego sumienia, ale ciężko było.
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
34.00 km 0.00 km t-żer
01:30 h 22.67 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Podjazdy:115 m
Kalorie: 510 kcal
Rower:

vanitas vanitatum

Piątek, 16 września 2011 • dodano: 16.09.2011 | Komentarze 2

Marność nad marnościami....
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
24.00 km 0.00 km t-żer
02:09 h 11.16 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Podjazdy:680 m
Kalorie: kcal
Rower:

Schronisko pod Śnieżnikiem - rozjazd

Niedziela, 11 września 2011 • dodano: 13.09.2011 | Komentarze 0

Na rozjazd wybraliśmy się w góry.
Pod górę ale żółwim tempem.
Wdrapaliśmy się pod schronisko, potem zjazd szlakami rowerowymi.
Znaleźliśmy kilka bardzo fajnych odcinków.
Zdjęcie od Jacka, który wybrał się na Śnieżnik tym razem pieszo.

Kategoria Maratony


Dane wyjazdu:
46.00 km 0.00 km t-żer
03:40 h 12.55 km/h:
Maks. pr.:58.00 km/h
Podjazdy:1699 m
Kalorie: kcal
Rower:

MTB Marathon 2011 Międzygórze

Sobota, 10 września 2011 • dodano: 13.09.2011 | Komentarze 0

Liście zaczynają spadać z drzew, a na chodnikach można znaleźć pierwsze kasztany.
W głowie niejednego maratończyka pojawiają się już brudne myśli o roztrenowaniu i odpoczynku. Komu udało się wypełnić założenia cyklów treningowych ten zbiera ostatnie nagrody i pucharki, komu ten proces wyszedł słabiej, formy na ostatnie wyścigi już nie zrobi.

Maraton w Międzygórzu należy do specyficznych wyścigów. Dłuuuuugie niekończące się i dość łatwe technicznie podjazdy, równie dłuuuuugie i niekończące się zjazdy oraz wisienka na torcie w postaci bardzo wymagającego technicznego zjazdu czerwonym szlakiem spod schroniska pod Śnieżnikiem – czego można chcieć więcej?
Pogody!!!

Tak, podobno pogoda na maratonach Grzegorza G. w tym roku też nie dopisuje.
Nie zdziwiłam się więc, gdy rano po otworzeniu jednego oka, drugiego nie chciało się otwierać. Cóż z tego, że w „Dzień dobry TVN” zapowiadali piękne słońce w całej Polsce, kiedy na oknem chmury dotykały czubków gór zapowiadając niechybnie opady deszczów.
Nie było jednak rady i wyścig należało zaliczyć, a słabe zdobycze punktowe zastąpić lepszymi.

Niestety nie obyło się oczywiście bez przygód.
Na piątkowej wieczornej przejażdżce z tylnego koła dochodziły do mnie dziwne nieokreślone dźwięki, miałam wrażenie, że jadę traktorem.
Po przyjeździe do kwatery po oględzinach okazało się, że tylna piasta nie ma ochoty ze mną współpracować. Na dodatek okazało się, że Artur nie zabrał ze sobą zapasowego tylnego kółka.

Jedynym ratunkiem mógł okazać się tylko serwis Dobrych Sklepów Rowerowych.
Niestety mam na nich pecha i na każdym maratonie, na którym ich potrzebuje oni akurat nie mają ze sobą samochodu i odpowiedniego sprzętu.
Na dwie godziny przed maratonem zostaje więc bez sprawnego bika.

Pytam kilku znajomych o możliwość pożyczenia koła. Niestety, nikt nie wozi takich części zamiennych.
Już godzę się z wizją dnia spędzonego w jakiejś kawiarni z książką, kiedy spotykam Petrę i Sławka. Po raz kolejny Sławek ratuje mi tyłek :)
Kółko dostaje od samego Pawła Wiendlochy :)
Moje lekkie kółko zamieniam na „lżejsze”.

Uffffff. Mogę więc jechać.



Trasę pamiętam z poprzedniego roku i już wyżej ją opisałam.
Podjazdy pokonuje równo i z odpowiednim tempem.
Na jednym z nich jakiś chłopak na Geniusie siada mi na koło, nie przeszkadza mi to i dalej jadę swoje. W pewnym momencie proponuje zmianę, ale ja wiem, że wole być z przodu. Siada więc z powrotem na koło, a gdy dojeżdżamy na górę miło się ze mną żegna pewny, że zjazd jest „jego”. Po chwili jednak mina mu chyba zrzedła, bo zwyczajnie mówiąc rower na zjeździe sam nie jedzie. Wzięłam go raz dwa i niestety już się nie zobaczyliśmy :)

Podjazd pod Śnieżnik podobnie jak w tamtym roku mija mi dziwnie szybko. Zjazd niestety w miejscach uskoków mnie pokonał. Poza tym trafiłam akurat na wycieczkę świętych krów, które widząc bikera nawet nie raczyły zrobić miejsca.



Na jakimś kolejnym podjeździe zaś daleko przede mną miga mi koszulka Ewy Duszyńskiej. Dziwię się, co ona robi w tym miejscu i jednocześnie postanawiam wykorzystać słabość.
Gonię ją i gonię, ale jak już uda mi się dojść blisko, to nagle gdzieś mi ucieka.
Długo to trwa. Dodatkowo muszę zatrzymać się na bufecie, który oczywiście ona omija.
Koniec końców biorę ją na płaskim odcinku w okolicach Czarnej Góry.
Na tym się jednak nie kończy, bo przestrzelam ostry zakręt, po którym jest mega strome podejście i Ewa jest już przy mnie :)
Nie daję jednak za wygraną. Spacery z rowerem są dla mnie zabójcze, daję jednak z siebie wszystko i na tym odcinku zostawiam ją daleko z tyłu :) To chyba jedyny sukces tego maratonu.

Potem to już tylko zjazzzddddd. Szuter ciągnie się długo. Oczom nie wierzę, ale udaje mi się na zjeździe wyprzedzić gigowca z Torqa.
Gdy się troszkę wypłaszcza dochodzi mnie, ale cały czas trzyma się na kole.
Niestety ostatni podjazd „przy koniach” pokazuje klasę zawodnika. Nie mam szans. Kolejny wypych ;)



Na metę wjeżdżam zadowolona. Licznik wskazuje czas lepszy o 10 minut niż w tamtym roku, więc nie jest źle. Na dodatek owy gigowiec okazuje się Markiem Witkiewiczem, który gratuluje mi polotu na zjedzie i dziękuje za koło ;)
Kategoria Maratony


Dane wyjazdu:
10.00 km 0.00 km t-żer
00:40 h 15.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

...

Piątek, 9 września 2011 • dodano: 13.09.2011 | Komentarze 0

Mała pętelka pierwszy podjazd i zjazd maratonu plus ostatnie 3 kilometry.
Dla stymulacji i przypomnienia trasy.


Dane wyjazdu:
23.00 km 0.00 km t-żer
01:01 h 22.62 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Podjazdy:250 m
Kalorie: 550 kcal
Rower:

kapu, kap, kapu, kap

Środa, 7 września 2011 • dodano: 07.09.2011 | Komentarze 3

Dwa podejścia były do dzisiejszej jazdy.
Dwa razy deszcz mnie zniechęcił.
Za trzecim razem olałam deszcz.
Udało się godzinę pojeździć.
Po Załęskiej Hałdzie kółka cztery, ostatnie w maksymalnym deszczu.
Pulsak szalał, więc jechałam na czuja w okolicach 166 bpm.
Udało się odreagować po moich "buczkach" w przedszkolu.

Do obejrzenia Maja w kultowym kalendarzu.



,,,
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
34.00 km 0.00 km t-żer
01:23 h 24.58 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Podjazdy:120 m
Kalorie: 618 kcal
Rower:

wyjazd regeneracyjno-towarzyski

Poniedziałek, 5 września 2011 • dodano: 07.09.2011 | Komentarze 0

Kręciłam dziś na Trzech Stawach.
Na luzie. Niby regener, niby tlen.
Nagle z na przeciwka wyjeżdża ktoś w teamowych barwach. Okazało się, że to Tomasz B. regenerujący się po Road Trophy.
Miło było z kimś pokręcić na luzie i pogadać.
Niestety szybko zrobiło się ciemno i trzeba było uciekać przed burzą.
Kategoria Okolice Katowic