avatar Ten blog rowerowy prowadzi MAMBA z miasteczka Katowice. Od czerwca 2009 r. mam wykręcone 22914.50 kilometrów w tym 3088.00 na trenażerze. More...

    baton rowerowy bikestats.pl

    Poprzednie lata



    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    Tu już byłam









Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Jura Krakowsko-Częstochowska

Dystans całkowity:327.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:18:59
Średnia prędkość:17.23 km/h
Maksymalna prędkość:69.00 km/h
Suma podjazdów:3260 m
Maks. tętno maksymalne:187 (92 %)
Maks. tętno średnie:150 (74 %)
Suma kalorii:3484 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:65.40 km i 3h 47m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
59.00 km 0.00 km t-żer
03:15 h 18.15 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy:665 m
Kalorie: 1654 kcal
Rower:

Jura na niepogodę

Sobota, 25 maja 2013 • dodano: 03.06.2013 | Komentarze 0

Pogoda nie rozpieszcza.
W górach radar pokazuje spore opady, za to im dalej na północ tym ładniej.
Wybieramy więc Jurę Krakowsko-Częstochowską i najbliższe tereny, czyli Pasmo Smoleńsko-Niegowonickie.
Zdecydowanie za dużo piachów w tej okolicy, ale mimo to lubię tu czasem się pojawić.
Godny polecenia szlak to czerwony z Zamku Smoleń do Bydlina. Od połowy jest miodny zjazd.
Były też i wielbłądy :)



Dane wyjazdu:
36.00 km 0.00 km t-żer
02:25 h 14.90 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Podjazdy:405 m
Kalorie: kcal
Rower:

Na Jurze jesieni szukanie

Niedziela, 6 listopada 2011 • dodano: 06.11.2011 | Komentarze 3

By złapać jeszcze troszkę promieni słonecznych, porannym smsem wyciągnęłam Artura z łóżka i ustawiłam GPSa - kierunek Jura Krakowsko-Częstochowska.
Dokładnym celem podróży było pasmo smoleńsko-niegowonickie i tamtejsze piachy. Wszak kiedy ćwiczyć technikę, jak nie teraz.
Plan był taki, aby przejechać niebieski szlak rowerowy – Północna Pętla Kluczewska.

Zaczynamy z Kluczy i podjeżdżamy na Czubatkę (382) skąd rozciąga się piękny widok na leśną część Pustyni Błędowskiej.
Następnie kierujemy się na Chechło, by tam zaliczyć kolejny punkt widokowy – Dąbrówkę (355). A widok był tam taki, już bardziej pustynny…



W Chechle niebieski rowerowy łączy się ze Szlakiem Partyzantów Ziemi Olkuskiej. Najpierw jest to wymagający (jak na Jurę) podjazd, potem przyjemne kamienie w dół.



Dalej kierując się na północ postanawiamy na chwilę zboczyć w kierunku Góry Chełm. Tu troszkę błądzimy, ale ostatecznie zdobywamy szczyt. Podjazd i zjazd okazuje się rzeczywiście ciekawy. Pamiętałam go z poprzedniej wycieczki



Górę Chełm objechaliśmy chyba ze wszystkich stron, przyszła więc pora na herbatkę i małą modyfikacje planów.



Niestety słońce już zaczęło szykować się do snu.



Postanawiamy nie przesadzać i spokojnie wrócić czerwonym szlakiem pieszym do Chechła. Na tej trasie zaliczamy niezły piaskowy trening driftowy.
A stamtąd znaną już trasą na pedałujemy na Klucze.

A jak z szukaniem jesieni?

Nie trzeba było jej szukać.
Każde depnięcie w korbę przepełnione było szumem liści pod kołami.



Dane wyjazdu:
61.00 km 0.00 km t-żer
03:42 h 16.49 km/h:
Maks. pr.:69.00 km/h
Podjazdy:1150 m
Kalorie: 1830 kcal
Rower:

Objazd trasy MTB Marathon Zabierzów

Sobota, 7 maja 2011 • dodano: 07.05.2011 | Komentarze 8

Za tydzień maraton w Zabierzowie.
Mi niestety nie będzie dane go pojechać, a chłopcy chętnie zobaczyliby, co ich czeka.
Postanowiliśmy więc zrobić dziś mały objazd trasy.

Spotykamy się na „parkingu” w Karniowicach. I już wiemy, że pierwszy problem na maratonie będzie z parkowaniem. Zero miejsca.
Oprócz nas kilka ekip też startuje na trase. Wiadomo, każdy chce zobaczyć, co będzie go czekało w przyszłym tygodniu :)

Szybkie składanie rowerów i startujemy. Na początek podjazd typowo jurajski. Niby nic, a jednak czuć go w nogach. Jedziemy niebieskim szlakiem rowerowym i zaczyna się pierwszy zjazd – ossstro. Niestety na maratonie może być tu troszkę nerwów, stawka będzie nierozciagnieta, a tych co to chcą wygrać na pierwszych pięciu kilometrach miliony :)


Tomasz


Kaj my to som?


Podjazd?

Potem zjeżdżamy fragmentem Doliny Będkowskiej i znów podjazd. Najpierw nieznakowaną trasą, a potem czarnym szlakiem pieszym do Szklar.





Lubi takie historie.


Kamieniołom w okolicach Siedlca


Dalej już droga mi się miesza. Pamiętam fajny odcinek w Lesie Żarskim na żółtym szlaku, okolice Łysej Góry, koło Siedlca. Bardzo przyjemny pomyłkowy zjazd, jeszcze lepszy podjazd i znów zjazd – ten już nie pomylony i typowo Golonkowy ( stopień nastromienia).
Gdzieś w okolicach Drogi Siedleckiej zauważamy oznakowanie trasy taśmą maratonową. Od razu lepiej zaczyna się jechać. Znów pojawia się kilka zjazdów i podjazdów.


Jeden ze zjazdów.


I rzeczka się znajdzie :)


Pole.

Niestety udaje się nam przejechać tylko połowę trasy. Najpierw świadomie tniemy drogę. W Dolinie Eliaszówki odbijamy na Paczółtowice, potem kierunek Racławice i znów trasą maratonu niebieskim szlakiem rowerowym. Niestety tu w jednym miejscu zamiast odbić w lewo jedziemy w prawo, ścieżka się kończy, a my zaliczamy piękny off-road i jedziemy na azymut. Trafiamy do Szklar i już świadomie rezygnujemy z objazdu dalszej części ( ach te wieczorne plany:)) Jedziemy asfaltami przez Żary, Dubie, Psary, Brzezinkę, Kobylany. Aż w końcu docieramy do Karniowic.

Patrzymy na liczniki – troszkę kilometrów i przewyższeń się uzbierało :) A to, że nie przejechaliśmy całej trasy – zawsze musi być ten element zaskoczenia na maratonie :)

Podsumowując: Trasa to typowe jurajskie zjazdy pełne wapiennych kamieni, jak i typowe jurajskie podjazdy – mega sztywne. Troszkę pól, troszkę kolein.
Niektórzy mogą być zaskoczeni trudnością w niektórych miejscach.
Nie jest to bynajmniej maraton dla dzieci i ludzi na trekingach.


PS: A no i zapomniałam. Na tripie bez pany nie może się obejść. Na jednym ze zjazdów jadę za Arturem i nagle słyszę „sssssss”.
„Po co on hamuje?” – myślę.
Ale okazuje się, że to nie szum tarczy a mleka z opony. Artur przeciął Rocket Rona w taki sposób, że mleko nie dało rady. Zabawa z zakładaniem dętki na mleku nie jest miła. Miałam się przesiadać na mleko, ale jakoś zaczynam mieć wątpliwości, co do tego systemu.

Dane wyjazdu:
88.00 km 0.00 km t-żer
05:15 h 16.76 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Podjazdy:1040 m
Kalorie: kcal
Rower:

Jura - Garb Tenczyński

Niedziela, 13 czerwca 2010 • dodano: 15.06.2010 | Komentarze 3

Jura Krakowsko-Częstochowska.
Rejon często niedoceniany, a są tu naprawdę ciekawe miejscówki.
Mówią, że za mało górek, za dużo asfaltu.
A tu nam całkiem ciekawa wycieczka się przydarzyła :)
Choć nie powiem, wstając rano do samego wyjścia z domu rozważałam ewentualną zmianę planów na Beskid Śląski.

Trasa: Stacja PKP Trzebinia -Płaza -Płaza Dolna -Zamek Lipowiec -Regulice -Góra Grzmiączka -Grojec -Zamek Tęczyn -Poręba Żegoty -Rezerwat Dolina Potoku Rudno -Rybna -Rezerwat Zimny Dół -Mników -Morawica -Dolina Brzoskwinki -Brzoskwinia -Tenczynek -Stacja PKP Krzeszowice.

Ekipa: Damian, Mariusz i Ja :D

Dziś w opisie ograniczę się tylko do głównych atrakcji programu:

Zamek Lipowiec – pierwsza ważna miejscówka. Bardzo przyjemny i trochę techniczny podjazd. Niestety oponka się ślizga i nie udaje się podjechać do końca. Tu krótki odpoczynek i kilka zdjęć.










Góra Grzmiączka w Regulicach z Krzyżem Milenijnym. Dość ciekawy i jeden z dłuższych podjazdów.

Zamek Tęczyn. Warty zwiedzenia i pełen miejsc do zrobienia świetnych zdjęć. Zjazd z zamku – bajka. Profilowane zakręty i trochę korzeni. Widać, że jacyś bikerzy maczali w nim paluchy.













Kilka wąwozów i Dolina Brzoskwini.





Kręcenie bardzo udane. Na luzie, z tętnem czasem skaczącym do 85%.
Myślałam, że wykręcimy trochę więcej kilometrów.
Ale wszędobylskie komarzyce nie dawały żyć.

Dane wyjazdu:
83.00 km 0.00 km t-żer
04:22 h 19.01 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Jurajskie enduro i stan nirvany osiągnięty

Niedziela, 13 września 2009 • dodano: 13.09.2009 | Komentarze 1

6:20 – otwieram oko lewe, szybkie zerknięcie za okno.

6:21 – przez głowę przebiega myśl, że stan pogody nakazuje podnieść i drugą powiekę.

6:25 – oczy same się zamykają i odpływam znów w ciepełko i pozostałości nocnych snów…

7:20 – sms – pogoda będzie git, będę na dworcu o 8:10.

8:20 – jestem na dworcu o dziwo się nie spóźniając…


I tu zaczyna się kolejna rowerowa przygoda.

Tym razem eksploracja znanych już trochę szlaków jurajskich, a dokładniej mówiąc pasma smoleńsko-niegowonickiego.

Zaczynamy z Łazów zielonym w kierunku Góry Chełm, gdzie czeka nas pierwszy wymagający podjazd i równie ciekawy zjazd.

Mariusz chciał strzelić mi zdjęcie, niestety podobno za szybko jechałam :P

zjazd z Góry Chełm © czarnamamba


Dalej w kierunku Żelazka i wdrapanie się, niestety nie rowerowe, na Wielki Grochowiec

rowery na dole a my na górze © czarnamamba


Chwilka odpoczynku i dalej w drogę w kierunku Pilicy, gdzie odwiedzamy zrujnowany Pałac Padniewskich. Ładne miejsce, ale zaniedbane. Od dzieci, które dorabiają do kieszonkowego sprzedając pamiątki i rysunki postanawiam kupić obrazek. Poza tym dowiadujemy się, że toczy się postępowanie sądowe o prawo własności do pałacu i terenów przyległych.
Robimy szybkie zdjęcia, krótka narada odnośnie trasy i opuszczamy to miejsce z potencjałem.

z kolegami © czarnamamba


W Smoleniu oglądamy ruiny zamku w towarzystwie miłego psiaka, który odgrywał tam chyba rolę przewodnika.
Następnie Doliną Wodącą, mijając Jaskinię na Biśniku z zamieszkującym ją człowiekiem pierwotnym, kierujemy się na południe, w stronę Bydlina.

pod którymś z ostańców © czarnamamba


W Bydlinie w ruinach zamku, który by kiedyś kościołem Mariusz postanawia osiągnąć nirvane.

odpoczynek w kwiecie lotosu © czarnamamba


Kolejne odwiedzone przez nas miejsca to Krzywopłoty i Hucisko Ryczówczańskie, gdzie po kilkuset metrach zniknęła nam droga. Postanowiliśmy więc zrobić małe enduro na Jurze.

w poszukiwaniu szlaku - offroad © czarnamamba


Na czuja szybko dojechaliśmy do czarnego pieszego szlaku, który prowadził nas aż do Grabowa, gdzie wjechaliśmy na niebieski, prowadzący aż do samych Łazów.

Marusia mój jurajski przewodnik © czarnamamba


jeden z ostatnich luźno-kamiennych zjazdów © czarnamamba


Jak nirvana to nirvana :P

<lt;lt;eurl=about:blank&feature=player_embedded

Stare brudne czasy :D