avatar Ten blog rowerowy prowadzi MAMBA z miasteczka Katowice. Od czerwca 2009 r. mam wykręcone 22914.50 kilometrów w tym 3088.00 na trenażerze. More...

    baton rowerowy bikestats.pl

    Poprzednie lata



    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    Tu już byłam









Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

sylwestrowe po górach wędrowanie

Niedziela, 1 stycznia 2012 • dodano: 04.01.2012 | Komentarze 3

Najlepszy sposób na sylwestra to rowerowy sylwester. No banał wiem, ale pomysłu nie posiadam na dobry początek.
Pierwotny plan był taki, aby zaliczyć jakiś szczyt i zrobić sobie śnieżny night-ride.
Nie znalazł się jednak żaden śmiałek, który chciałby mi towarzyszyć.
A raczej troszkę z innej strony - śmiałkowie byli, ale śmiałek, który był jakoby z góry już wybrany jako towarzysz, nie okazał się wystarczająco śmiały.
Nieśmiale więc zaproponowałam, aby nie narażając naszych stalowych rumaków na znoje i niewygody, wybrać się poszukać Nowego Roka w otchłaniach ciemności szlaków beskidu śląskiego, a potem dla równowagi między światłem i cieniem rokoszować się widokiem fajerwerków i ogni sztucznych ze stoków Szyndzielni.
I z tego wszystkiego wyszedł całkiem fajny trip. Taki fajny, że go tu sobie wpisuję, narażając się na kolejne zbędne komentarze czystych rasowych bajkstatwiczów.
A co? Moja ci to strona.

Z przygotowań do tripu ciekawe jedynie było grzanie wina w czajniku bezprzewodowym, by w trakcie wycieczki mieć zawsze pod ręką cudowny wywar dodający animuszu.
Cała reszta raczej standardowa. Udało nam się nawet zrealizować założenie wybrania się w trasę o dziewiątej.

Ruszamy ze Szczyrku pełni obaw o wilki, niepomyślne wiatry i inne przeciwności losu czyhające na nas w ciemnościach.





Kierunek Klimczok szlakiem zielonym. Klimat robi się gdy kończą się ostatnie zabudowania i światła. Niebo rozbłyska tysiącem gwiazd. Tylko my i chrupanie śniegu. Dreptamy tak, dreptamy i stopniowo zaczynają pokazywać się światła Szczyrku i okolicznych wsi. Pogoda była łaskawa. Widoczność idealna.
Wilków nie spotykamy. Rzekłabym ani śladu żywej duszy, ale było by to kłamstwo. Przed samym schroniskiem spotykamy jednego turystę z plecakiem i czołówką na głowie.



W schronisku bal nad balami. Pan z obsługi wystraszył się chyba, że szukamy noclegu. A my tylko weszliśmy uzupełnić zapasy procentów we krwi.

Pod schroniskiem mała sesja fotograficzna. Niestety brak statywu i czasu sprawia, że zdjęć mało.



Wysokooprocentowani lecimy w kierunku Szyndzielni, a tu istna autostrada. Spotykamy chyba tuzin turystów, ale czemu oni idą w drugą stronę?
Spotykamy też człowieka gór.
Wszyscy pomykają z czołówkami, wyglądając z daleka, jak cylopy z innej planety.
Człowiek gór nie ma żadnego światełka. Wyłania się nagle z ciemności.

W końcu docieramy na Szyndzielnię.
Widok banalny, światełka Bielska migotają w oddali, jak na taniej widokówce. Ale kto widział, ten wie, że dla takiego widoku warto tyle maszerować. W schronisku też impreza. Nie mieliśmy pojęcia, że będzie tu tyle ludu. Przed dwunastą na stoku rozpalają ognicho i wszyscy wychodzą na zewnątrz razem z nami poszukać tego Nowego Roka.
Rok gdzieś się chowa, ale wszyscy bawią się całkiem nieźle.





Uzupełniamy procenty mini-szampanem i LUgołami z rodzynkami. Mówimy sobie hepi nju jir i oglądamy migocące światełka Bielska.
Pora jednak się zbierać. Odpalamy więc race ratunkowe i dreptamy spowrotem na Klimczok.



Spotykamy też Anaruka, chłopca z Grenlandii.



W drodze na Klimczok w totalnej ciemności spotykamy małego psiaka. Ten się chyba też wybrał szukać tego roka nowego. Zabieramy go ze sobą. Spotkani turyści mówią, że widzieli psiura w szyndzielniowym schronisku. Oddajemy więc im zgubę do doręczenia właścicielom, pozbywając się jednocześnie znaleźnego.
Uzupełniamy znów procenty i tym razem niebieskim szlakiem schodzimy do Szczyrku.
Wycieczkę kończymy po drugiej. Na ulicach juz pusto. Tylko jedna ekipa spaceruje z piecykiem z którego puszczają muze. Oj za moich czasów chodziło się z bumboxem :)



A Roka niegdzie nie znaleźliśmy.

Znaleźliśmy i zostawiliśmy za to ślad, który jest o tutaj.

Kategoria Beskid Śląski


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
01:30 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

szybciusieńko raniusieńko

Piątek, 30 grudnia 2011 • dodano: 04.01.2012 | Komentarze 0

Dziś szybko, bo o 12 trzeba było wyruszyć w drogę.
Ale przed ruszeniem w drogę pyszne cynamonki, hmmmmm i jak tu fatberningować?

6 min wiosła 89W
nogi suwnica 4x6x125
plecy wyprosty 4x20x5
plecy ściąganie 4x20x20 dwa razy szeroko, dwa wąsko
nogi prostowanie izolacja 4x20x5
klatka wyciskanie sztanga 4x20x11
barki podciąganie 4x6x20 ciężar odpowiedni, ale coś pobolewa prawy bark
łydki maszyna 4x20x52
bic/sztaga+tric/pompki 4x20
brzuch proste dolne 4x25
brzuch proste górne 4x25
brzuch skośne 4x25
Kategoria siłownia


Dane wyjazdu:
69.00 km 0.00 km t-żer
03:50 h 18.00 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Podjazdy:398 m
Kalorie: 1564 kcal
Rower:

more energy

Czwartek, 29 grudnia 2011 • dodano: 29.12.2011 | Komentarze 0

Wstałam rano i nie było rady.
Założyłam czarnemu gumkę terenową i wreszcie pokręciłam na powietrzu.
Zupełnie bez celu - najpierw WPKiW, potem Trzy Stawy i Rybaczówka.
Pogoda idealna, choć na początku troszkę kropiło.
Tak kręciłam, że aż pulsometr się rozładował, trzeba kupić baterie.
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
01:00 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: 445 kcal
Rower:

fat burning poranny

Środa, 28 grudnia 2011 • dodano: 29.12.2011 | Komentarze 0

Rano po przebudzeniu godzinką na stymylację metabolizmu.
Po południu fitnessowe wygibasy.
Kategoria trenażejro


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
01:30 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

brak alternatywy

Wtorek, 27 grudnia 2011 • dodano: 27.12.2011 | Komentarze 4

Mieszkam w dość dużej aglomeracji.
Kilka sporych miast, dużo terenów zielonych, blisko w góry i kilka ciekawych miejsc do zwiedzania i spacerowania.
A co katowiczanie robią w dzień wolny po świętach???
Udają się do centrów handlowych.
To w dalszym ciągu najatrakcyjniejszy sposób spędzania wolnego czasu.
Żenujące to i smutne.
Ja weszłam tylko do Purea zrobiłam szybki trening i czmychnęłam stamtąd jak najszybciej - a w klubie ludzi co nie miara. Chyba wszyscy mają wyrzuty sumienia po świętach.

8 min wiosła 89W
nogi suwnica 4x6x125 dziś już było mocno
plecy wyprosty 4x20x4
plecy ściąganie 4x20x20 dwa razy szeroko, dwa wąsko
nogi prostowanie izolacja 4x20x5
klatka wyciskanie maszyna 4x20x11
barki podciąganie 4x6x20 ciężar odpowiedni, ale coś pobolewa prawy bark
łydki maszyna 4x20x52 ostro
bic/sztaga+tric/pompki 4x20
brzuch proste dolne 4x25
brzuch proste górne 4x25
brzuch skośne 4x25
podpory 4x30sek

Rozjazdu nie zrobiłam bo spotkałam znajomego z byłej pracy. Pogadaliśmy sobie niezła chwilę, ale trening nie idzie w parze z pogaduszkami, więc każdy poszedł w swoją stronę.
Kategoria siłownia


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
01:00 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: 461 kcal
Rower:

ilozalcja

Poniedziałek, 26 grudnia 2011 • dodano: 27.12.2011 | Komentarze 0

Trening techniki pedałowania.
Dwie minuty jedna noga potem 3 obiema i dwie drugą.
Tak 50 minut plus rozgrzewka i cooldown.
Takie tam palenie kalorii.


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
03:00 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: 1480 kcal
Rower:

MUSI BYĆ!!! HARDCORE

Niedziela, 25 grudnia 2011 • dodano: 25.12.2011 | Komentarze 12

Nie pytajcie, jak to zrobiłam.
Mam nadzieję, że był to pierwszy i ostatni raz.
Miałam zrobić dziś długi trening tlenowy i zrobiłam. Niestety okoliczności przyrody nie pozwoliły zrobić go w terenie :(
Ostatnie pół godziny było męczarnią.
Ale za to znów mogę zjeść sobie coś dobrego. Jakiś serniczek, makówki, łososia, karpika, barszczyk, uszka, orzeszki, mandarynki, pomarańcze, jabłka w czekoladzie, karpia w galarecie, czekoladki Lindt, ........ mniam.
Kategoria trenażejro


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
01:30 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

jak obczaj każe stary, w wigilię podnoszę ciężary SM(2)

Sobota, 24 grudnia 2011 • dodano: 24.12.2011 | Komentarze 4

Po ostatnim treningu zero zakwasów, wiec dziś troszkę więcej kilogramów, ale nie dużo więcej.
Na pakerni całkiem sporo osób. Trening to dobra ucieczka przed tymi całymi przygotowaniami.
Półtorej godziny przeleciało szybko. Poza żelaznym standardem dorzuciłam dziś łydki na maszynie. Całkiem ciekawe doznania. Aaaa i dorzuciłam troszkę zabawy na piłce z równowagą.

8 min wiosła 91W
nogi suwnica 4x6x115 bez problemu,
plecy wyprosty 4x20x2
plecy ściąganie 4x20x20 dwa razy szeroko, dwa wąsko
nogi prostowanie izolacja 4x20x5
klatka wyciskanie maszyna 4x20x11
barki podciąganie sztangi do klatki 4x6x17,5 bez problemu
łydki maszyna 4x20x52
brzuch proste 4x25
brzuch skośne 4x25
podpory 4x30sek
10 min orbitrek



Oczywiście życzę też każdemu z Was wszystkiego najlepszego w te święta. Ciepłej atmosfery, zbilansowanych posiłków, odrobiny ruchu. XTRów i innych bajerów pod choinkę.

...mamba...

...i moja ulubiona świąteczna piosenka...wybaczcie ;)



...
Kategoria siłownia


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
01:00 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: 495 kcal
Rower:

szybko, szybciej, wziummmm

Wtorek, 20 grudnia 2011 • dodano: 20.12.2011 | Komentarze 0

Trening regeneracyjno-techniczny.
10 minut rozgrzewki a potem
30 sek kadencja 3 minuty odpoczynku w tlenie
Tak 12 razy.
Na koniec 8 minut rozjazdu.


W planie była sauna. Niestety jakoś sie nie poukładało :)
Kategoria trenażejro


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
01:30 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

orbitrekowe amory SM(1)

Poniedziałek, 19 grudnia 2011 • dodano: 19.12.2011 | Komentarze 5

Po odpowiednim zaadaptowaniu mięśni do pracy z żelastwem przychodzi pora na poważne akcje. Dziś pierwsze sm.
Zaczynam delikatnie i powoli, aby nie przesadzić i nie nabawić się kontuzji na początku.
Trening poszedł łatwo. Na suwnicy chciałam wrzucić więcej, ale postanowiłam się nie zapędzać. Podobnie z barkami.
Znów jednak mam problem z wiosłowaniem na siedząco, u nas nie ma maszyny, na której można to zrobić. Znów trzeba pomyśleć o ćwiczeniu zamiennym.

8 min wiosła 88W
nogi suwnica 4x6x95
plecy wyprosty 4x20x2
plecy ściąganie 4x20x20 dwa razy szeroko, dwa wąsko
nogi prostowanie izolacja 4x20x5
klatka wyciskanie maszyna 4x20x11
barki podciąganie 4x6x15
barki wypychanie sztangi 4x10x5
brzuch proste 4x25
brzuch skośne 4x25
podpory 4x30sek
8 min orbitrek

Na koniec poszłam rozchodzić mięśnie na orbitreku i znów było z czego michę cieszyć.
Do tej pory myślałam, że tylko kobiety wszystko robią w parach i na siłowni nie potrafią samodzielnie funkcjonować. Jak widzę takie lalunie zwiedzające siłownie to od razu robi się weselej.
Dziś jednak mym oczom ukazało się dwóch "laluniów".
Więcej chodzili po tej siłowni niż ćwiczyli. Ale i takich przypadków w pjurze jest niemało. Wesoło zrobiło się dopiero wtedy jak postanowili poderwać jedną laseczkę na wiosłach. Niestety szybko wylądowali na orbitreku obok mnie.
Jeden nie potrafił uruchomić maszyny, drugi mało co z niej nie spadł.
Mózgu im brakowało ale uroku osobistego mieli za trzech. Słyszę więc...
- Cześć często tu tak przychodzisz?
- Sama tak ćwiczysz? Darek jestem, a to mój kolega, jest kolarzem, trenuje do sezonu. Może poćwiczymy razem?
W tym momencie przyjrzałam się koledze kolarzowi... hmmm...no comments.
Niestety nie dane było mi zobaczyć jak ćwiczą we trójkę, a dziewoja była najwyraźniej zafascynowana nową znajomością. Mój orbitrek zabipał jednak osiem i czeba było kończyć te amory.
Kategoria siłownia