avatar Ten blog rowerowy prowadzi MAMBA z miasteczka Katowice. Od czerwca 2009 r. mam wykręcone 22914.50 kilometrów w tym 3088.00 na trenażerze. More...

    baton rowerowy bikestats.pl

    Poprzednie lata



    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    Tu już byłam









Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
73.00 km 0.00 km t-żer
03:19 h 22.01 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Podjazdy:545 m
Kalorie: 1607 kcal
Rower:

Górne Łaziska

Czwartek, 7 lipca 2011 • dodano: 07.07.2011 | Komentarze 4

Dziś z dedykacją dla Wioli.
Pojechałam na Mikołów i Łaziska, żeby uzbierać troszkę więcej metrów przewyższeń :)
Ale przyznam, że piękna pogoda nie skłaniała mnie to drałowania pod górę.
Poczekaj Wioletto jeszcze z kilka dni, a ilość przewyższeń na profilu mym wprawi cię w osłupienie ;D

I nie ma to tamto ale ta reklama bardzo mi siem podobam.



...
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
54.00 km 0.00 km t-żer
02:18 h 23.48 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Podjazdy:285 m
Kalorie: 1011 kcal
Rower:

południowo asfaltowo

Wtorek, 5 lipca 2011 • dodano: 05.07.2011 | Komentarze 4

Urlop w pełni.
Skutkuje to tym, że ciężko zebrać się do czegokolwiek.
Tak też ciężko było zebrać się na rower.
Ale w końcu się udało.
Pojechałam bez założeń.
Taki spontan, południowe dzielnice i podjazdy. Zaliczyłam ulubiona ulicę w kato - Kaskady. Niby nic, a idzie się zmęczyć.
W powrocie spotkałam Marcina.
I Gymnasion MTB Team wracał chyba z Pszczyny.

A i dumna jestem z siebie - zmieniłam sobie dziś sama klocki :D
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
48.00 km 0.00 km t-żer
02:00 h 24.00 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Podjazdy:380 m
Kalorie: 990 kcal
Rower:

moookro

Poniedziałek, 4 lipca 2011 • dodano: 04.07.2011 | Komentarze 0

Poziom frustracji spowodowany pogodą sięga zenitu.
Postanowienie na dziś - iść na rower bez względu na pogodę.
Pierwsza godzina w deszczu, szukanie mniej mokrych asfaltów i 6 podjazdów ścieżką SCMTB pod planetarium.
Druga godzina kółeczek w bardziej sprzyjającej pogodzie.
Trening raczej spokojny, starałam się trzymać na progu AT, podjazdy robiłam troszkę mocniej.
Na koniec spotkałam biedronkę na rowerze.
Ćwiczyła podjazdy pod bażanta. Jedyna "górka" w okolicy :)
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
55.00 km 0.00 km t-żer
02:01 h 27.27 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Podjazdy:310 m
Kalorie: 992 kcal
Rower:

wreszcie trening

Sobota, 2 lipca 2011 • dodano: 02.07.2011 | Komentarze 0

I stało się mamba ma zasłużone wakacje :)
Po dość trudnym i przełomowym tygodniu wreszcie mogę wsiąść na rower.
Wczoraj czarny zyskał piękne nowe ride-on-owe pancerzyki, a dzisiejsza jazda próbna wypadła aż nad wyraz korzystnie.

Wreszcie też zrobiłam konkretniejszy trening. Pogoda na razie ludzi przeraziła, więc skoczyłam do WPKiW i strzeliłam siedem kółeczek w tętnie podjazdowym na podjeździe i na progu at po płaskim.
Nogi czują trening, teraz sobotnia regeneracja :)

A team dziś reprezentował Polskę w troszkę wyższych górkach.
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
23.00 km 0.00 km t-żer
01:11 h 19.44 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Podjazdy:140 m
Kalorie: 425 kcal
Rower:

Rozjazdowo-serwisowo.

Poniedziałek, 27 czerwca 2011 • dodano: 29.06.2011 | Komentarze 2

Po Cięcinie mycie bajka to nie była bajka :)
Kupiłam nowy łańcuch i czekam na nowe pancerze.
Niestety łańcuch się nie przyjął na korbie :(
9 tyś i środkowa koronka umarła.
Może ktoś ma LXową 32kę.
No chyba, że teraz w ramach eksperymentu zrobię sobie napęd 2x9 z mlaskaczem i blatem z przodu :)
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
37.00 km 0.00 km t-żer
02:52 h 12.91 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Podjazdy:1150 m
Kalorie: 1682 kcal
Rower:

Puchar Beskidów w Kolarstwie Górskim - Cięcina 2011

Sobota, 25 czerwca 2011 • dodano: 29.06.2011 | Komentarze 1

Kolejne zawody, na które postanowiłam pojechać treningowo.
Świetna trasa. Miła kameralna atmosfera.
Niestety niefrasobliwość doprowadziła do klęski.


Start

Opony zdecydowanie nie na błotne warunki.
Klocki zaczęły trzeć po spotkaniu z kilkoma głębszymi kałużami.
Tylnej przerzutki nie miałam siły zmieniać - oj mój kciuk, a w planach kupno Ride-onów.


Meta :)

Zgubiłam się na pierwszym zjeździe, przez co po odnalezieniu trasy miałam przez dłuższą chwilę ten zaszczyt zamykania wyścigu z panem motocrossowcem :)
Pierwszy raz w tym sezonie miałam okazję ścigać się w tych warunkach i powiem szczerze, że nie żałuje, iż wcześniejsze błotne maratony mnie ominęły :)

Mimo wszystko udało się stanąć na podium. I nagrody były fajne :)



A na koniec napadli na nas zbójnicy i jakiś Janosik ponoć :)



...
Kategoria Maratony


Dane wyjazdu:
26.00 km 0.00 km t-żer
01:09 h 22.61 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Podjazdy: 50 m
Kalorie: 315 kcal
Rower:

Z Julikami - regeneracja.

Piątek, 24 czerwca 2011 • dodano: 24.06.2011 | Komentarze 2

Łapaliście kiedyś Juliki?
Jak pamiętam, to była najlepsza zabawa w długie czerwcowe wieczory na podwórku z innymi "bajtlami".
Aaaaa... nie wiecie co to Julik?
Proszę państwa oto Julik:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Chrabąszcz_majowy

Kręcenie późno-wieczorne dla rozruszania kości po wczorajszym i przed jutrzejszym.

A dobranocka o Wyspach Kanaryjskich.



...
Kategoria Okolice Katowic


Dane wyjazdu:
40.00 km 0.00 km t-żer
03:18 h 12.12 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Podjazdy:1310 m
Kalorie: 1611 kcal
Rower:

Harce na harcerskim.

Czwartek, 23 czerwca 2011 • dodano: 23.06.2011 | Komentarze 3

Po nocnej burzy, widząc za oknem chmury i siąpiący deszcz, przebudziłam się rano i czekałam tylko na smsa - "Odpuszczamy, bo pogoda kiepska".
Ku mojemu zdziwieniu dostaję jednak krótką wiadomość tekstową - "Będę o 10".
Przewracam się więc na drugi bok i postanawiam zmagazynować jeszcze troszkę sił poprzez półgodzinny sen.
Niestety sen nieco się przedłuża i o 9,40 zrywam się z łóżka jak szalona.
Pogoda zaczyna się klarować, a mi udaje się mniej, więcej wyrobić i troszkę po 10 startujemy w kierunku Bielska.
Przygotowujemy rowery...



... i zaczynamy od Szyndzielni. Podjazd czerwonym świetny na początek. Każdy jedzie swoim tempem. Spotykamy się u góry i razem atakujemy stromą ściankę na końcu.
Z Szyndzielni standard w kierunku Klimczoka i dalej kierunek Błatnia.
Na Błatniej nie możemy odpuścić sobie chwili relaksu na łące.



Po krótkim rozleniwieniu kierujemy się w stronę schroniska i szukamy ponoć wartego naszej uwagi zjazdu szlakiem harcerskim do Jaworza.

Harcerski okazuje sie nie tylko warty uwagi, ale górnolotnie mówiąć zapierający dech w piersiach. Singiel umiarkowanie trudny, ale dający wiele frajdy.
Na pewno zagościmy tam jeszcze nie jeden raz.







Po sesji zdjęciowej zjeżdżamy do Jaworza by stamtąd żółtym znów wdrapać się prawie na Błatnią i zjechać niebieskim do Wapiennicy.
Żółty szlak okazuje się całkiem dobry na podjazd. Natomiast niebieski nie zmienił się od poprzedniego roku. Końcowy odcinek, w dalszym ciągu bardzo wymagający. Zmieniła się jednak moja technika, bo fragment między drzewami z uskokami i stromizną tym razem pokonuję bez problemu.

Po ostatnich terenowych trudnościach dojeżdżamy do asfaltu i spotykamy Wojtka S. z mojego teamu. Dzięki niemu na parking pod Szyndzielną wracamy terenowo, a nie asfaltem. Z Wojtkiem jak zwykle długo, długo rozmawiamy. Niestety brzuchy zaczynają burczeć i trzeba zacząć szukać jakiegoś jedzenia.
Zadowoleni z kilometrów w nogach i metrów przewyższeń delektujemy się pysznym pstrągiem z grila. Ach czemu to jedzenie jest takie przyjemne :)

Kategoria Beskid Śląski


Dane wyjazdu:
46.00 km 0.00 km t-żer
03:46 h 12.21 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
Podjazdy:1500 m
Kalorie: kcal
Rower:

Ustroń - trasą maratonu.

Niedziela, 19 czerwca 2011 • dodano: 19.06.2011 | Komentarze 4

Na dziś umówiłam się z Arturem na objazd trasy maratonu w Ustroniu.
Niestety po wczorajszym ścigu bardziej przydałby się regener :)
Wiedziałam, że będę zamulać, ale wolne dni trzeba wykorzystywać.
Zrobiliśmy całą trasę. Kilka fragmentów musiałam zrobić z buta. Czuć mięśnie po wczorajszym. Mega będzie krótkie, ale treściwe.


na dole - podjazd pod Orłową


... i już na górze - podjazd pod Orłową


... a po burzy tęcza
Kategoria Beskid Śląski


Dane wyjazdu:
59.00 km 0.00 km t-żer
02:54 h 20.34 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Podjazdy:1045 m
Kalorie: 1620 kcal
Rower:

BM Polanica-Zdrój - treningowy maraton z blatu.

Sobota, 18 czerwca 2011 • dodano: 19.06.2011 | Komentarze 5

Karpacz zachwiał troszkę moimi moralami.
Jedynym sposobem na ich wzmocnienie jest osiągnięcie odpowiedniego wyniku w następnym maratonie. A receptą na wynik jest – cisnąć jak najczęściej i jak najmocniej się da :)
Najlepiej cisnąć po górach. Niestety dziś nikt ze znajomych nie miał czasu na wojaże po górach, rzutem na taśmę udało mi się jednak zabrać z teamem na Bike Maraton w Polanicy-Zdroju. Postanowiłam pojechać na luzie, treningowo. Ale jak zwykle wyszło inaczej.
Nie mniej jednak morale się podniosły :)

A było to tak….

Zawitałam na stadion krótko przed dziesiątą. Załatwiłam numerki, nadmuchałam kółka, amory i dampery, po czym oddałam się licznym konwersacjom z licznymi znajomymi.
W końcu otwarli sektory startowe. Niestety z racji mojej wcześniejszej nieobecności na tej serii wiedziałam, że będę startować z sektora dla kobiet z dziećmi i ciężarnych.
Nie spinam się więc i widzę jak wspomniany sektor się zapełnia, a ja kontynuuje konwersację. W końcu dochodzę do wniosku, że już czas i ustawiam się na samym szarutkim końcu. Tu spotykam Agę S. zdziwioną moją obecnością. Słyszę, że niby gardzę grabkowymi maratonami. Postanawiam więc szybko wystosować odpowiednie sprostowanie - Ja tylko twierdzę, iż są one zdecydowanie łatwiejsze. Co też znajdzie potwierdzenie w dzisiejszej trasie.



Po dziwnym starcie sektorowym w końcu udaje nam się ruszyć. Zaczynamy podjazdem liczącym 11 km. Jadę na luzie, bo nie zrobiłam rozgrzewki, a tu mimo wszystko mijam ludzi, którzy jakby stali w miejscu. Jadę więc swoje wyprzedzając kolejnych sektorowiczów. Co lepsze – wszystko jadę ze średniego blata. Zdziwiona i zadowolona jeszcze nie wiem, że z tegoż blata zrobię dziś cały maraton, a mlaskacz nie ujrzy dziś łańcucha.

Zaczynam mijać też teamowiczów – Szymona, Lucynę, Henia. Pary w nogach dodaje Paweł Urbaniak – fotograf maratonowy, który gorąco zagrzewa mnie do walki.

Jadę tak mijając po drodze jakieś trzy dziewczyny. Nie znam ich, nie wiem kto tu jeździ i jaka jest konkurencja. Gdy nagle ni stąd ni zowąd pojawia się pierwszy bufet. Zatrzymuję się z rozsądku. Wspomniane dziewczyny nie. Mijają mnie podczas gdy ja napełniam bidon i łykam żela. Przeznaczenie jest jednak silniejsze - 100 m za bufetem znów są moje, a ja mam zapasy na dalszą drogę :)



Znów kręcę swoje i zastanawiam się, czy ta trasa będzie cała taka szybka. Czekam, kiedy będzie jakiś podjazd z którym trzeba będzie powalczyć. Tym czasem ciągle albo LEKKO pod górę, albo LEKKO w dół. Wieje nudą, ale w 100% pokrywa się z założeniem treningowym. W końcu moim oczom gdzieś daleko ukazuje się odziany w czerwone błyskotki rower sufiastego. Dochodzę go, ładnie się witam i zamierzam wyprzedzić. Sufa jednak napina się i spory kawał czasu trzyma się mi na ogonie, bym po chwili ja mogła potrzymać się jego ogona. Trochę mnie to demobilizuje. Ale w końcu gdzieś go gubię – hehe :)

Wtem znów zupełnie nieoczekiwanie pojawia się przede mną drugi bufet. Trochę szybko – myślę sobie i postanawiam się nie zatrzymywać.

Potem znów są nudy.

A potem znów tak nieoczekiwanie, jak poprzednie pojawia się trzeci bufet i informacja, że jest 17 km do mety. A na liczniku dopiero troszkę więcej niż dwie godziny.

Małą napinkę mam jeszcze na 9 kaemie przed mętą. Łykam żela, bo mam obawy przed fragmentem trasy XC z mistrzostw polski. Okazuje się jednak, że oprócz ścianki, którą podjechały tylko dwie osoby reszta to pikuś.

I tak po niecałych trzech godzinach wjeżdżam na metę. Zadowolona z treningu, z podniesionymi moralami, bo udało się wyprzedzić tyle ludzi. Troszkę zmęczona, ale za to bez ani jednego skurczu.

Na wyniki nie patrzę, bo mnie specjalnie nie interesują. Oporządzam rower i siebie, spotykam pozostałe osoby zjeżdżające z trasy. Teraz regeneracja. Gdy nagle dostaję sms-a od DataSport – czas 2:52 miejsce w K2 – 3 !!!
Teraz moje morale już zupełnie się podnoszą.
A żart z rana, w których mówiłam że jadę do Polanicy, bo BRUNOX i prenumerata MR mi się skończyły, staje się realny :)

Kategoria Maratony