avatar Ten blog rowerowy prowadzi MAMBA z miasteczka Katowice. Od czerwca 2009 r. mam wykręcone 22914.50 kilometrów w tym 3088.00 na trenażerze. More...

    baton rowerowy bikestats.pl

    Poprzednie lata



    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    button stats bikestats.pl

    Tu już byłam









Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

zmiany, zmiany, zmiany

Środa, 27 listopada 2013 • dodano: 27.11.2013 | Komentarze 1

Ostatnio miałam trochę więcej czasu i zmotywowałam się wreszcie do dokonania pewnych istotnych zmian.
Od kilku dni działa już moja nowa strona, na której dalej opisywać będę moje kolarskie zmagania i zachwyty nad miejscami, w których bywam.
Zapraszam więc serdecznie i mam nadzieję, że będziecie mnie odwiedzać na:

mamba on bike

Bikestats mam zamiar dalej utrzymywać, jednak w formie prowadzenia statystyk i zliczania kilometrów.



Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km t-żer
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Obuchem w głowę – czyli piętnasty dzień uziemienia

Niedziela, 21 lipca 2013 • dodano: 21.07.2013 | Komentarze 33

Pierwotnie tytuł tego wpisu miał brzmieć nieco inaczej.
Jednak przysłowie – człowiek myśli, Pan Bóg kreśli – zdaje się być mało chwytliwe, a tu liczba wejść na bloga spada :)
Na moje nieszczęście, przysłowie to jednocześnie bardzo dobrze oddaje sytuację w jakiej znalazłam się w ciągu ostatnich dni, a właściwie już dwóch tygo-dni.

Dziś mija 15 dzień, jak znów moje życie musiało obrócić się o 180 stopni. Były wakacje, piękna pogoda, góry rower, dobre jedzenie. W planach Challenge i tydzień spędzony w bardzo lubianych przeze mnie Sudetach. W zamian pojawił się ból, ostry dyżur w szpitalu w Trento, kule, kanapa i smutek.

Wszystko przez głupotę i zwyczajny przypadek.

Bo czy głupotą nie jest rozwalenie sobie nogi na prostym chodniku, przy prędkości 10km/h?

Nie wyrąbałam się w górach, nie wywinęłam orła przez kierownicę, na jakimś ekstremalnym zjedzie, nie zaliczyłam szlifa na szosie ani dzwona na kamieniu.
Nie.
Skręciłam kolano na przyjemnej uliczce w jednym z włoskich miasteczek, gdy mijało nas huczne włoskie wesele.
Nie jestem przesądna, ale w takim przypadku ciężko nie mówić o pechu, albo jakiejś złej karmie.

Chwila nieuwagi i przed oczami stanęło mi wszystko to co cztery lata temu miałam już okazję przeżywać. Skręcone kolano, uszkodzone więzadła, łąkotka w rozsypce. Tyle, że to wszystko działo się z kolanem prawym. Teraz przyszła pora na lewe :(

Nie wiem co będzie dalej. Po dwóch tygodniach spędzonych na kanapie z komputerem i książką już wymiękam. We wtorek wizyta u lekarza. Choć kolano nie wygląda dobrze, ciągle mam nadzieję, że jednak więzadło jest całe.
O sezonie rowerowym nie piszę, chyba że zacznę planować już następny.
Bloga zmienię chyba na jakiś czas na kulinarnego, a rower jeśli już to na zdjęciach...



Dane wyjazdu:
57.00 km 0.00 km t-żer
04:44 h 12.04 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Podjazdy:1820 m
Kalorie: 2300 kcal
Rower:

Włoska bułka z rodzynkami na 1980 m n.p.m.

Piątek, 5 lipca 2013 • dodano: 08.07.2013 | Komentarze 7

Ten wpis znajduje się już na nowym blogu - http://www.mambaonbike.pl/wloska-bulka-z-rodzynkam...

Zapraszam :)
Kategoria Valsugana


Dane wyjazdu:
70.00 km 0.00 km t-żer
03:20 h 21.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy:1300 m
Kalorie: 1550 kcal
Rower:

Bici Corsa czyli włoskie szosy w słońcu

Środa, 3 lipca 2013 • dodano: 04.07.2013 | Komentarze 6

Ten wpis znajduje się już na nowym blogu - http://www.mambaonbike.pl/bici-corsa-czyli-wloskie...

Zapraszam :)
Kategoria Valsugana


Dane wyjazdu:
37.00 km 0.00 km t-żer
02:51 h 12.98 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy:895 m
Kalorie: 1131 kcal
Rower:

Ciao bella ciclista!!!

Wtorek, 2 lipca 2013 • dodano: 05.07.2013 | Komentarze 2

Ten wpis jest już w nowej lokalizacji - http://www.mambaonbike.pl/ciao-bella-ciclista/

Zapraszam.
Kategoria Valsugana


Dane wyjazdu:
51.00 km 0.00 km t-żer
03:45 h 13.60 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Podjazdy:1130 m
Kalorie: 1616 kcal
Rower:

Moje czereśniowe, włoskie wakacje.

Poniedziałek, 1 lipca 2013 • dodano: 02.07.2013 | Komentarze 9

Wpis znajduje się na nowym blogu - http://www.mambaonbike.pl/moje-czeresniowe-wloskie...

Zapraszam.
Kategoria Valsugana


Dane wyjazdu:
57.00 km 0.00 km t-żer
04:30 h 12.67 km/h:
Maks. pr.:60.00 km/h
Podjazdy:1555 m
Kalorie: 2135 kcal
Rower:

Valsugana - czyli wreszcie wakacje

Niedziela, 30 czerwca 2013 • dodano: 01.07.2013 | Komentarze 2

Ten wpis znajduje się już na nowym blogu -http://www.mambaonbike.pl/valsugana-czyli-wreszcie...


Zapraszam :)
Kategoria Valsugana


Dane wyjazdu:
52.00 km 0.00 km t-żer
02:25 h 21.52 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Bike Maraton Wrocław - dla równowagi do PURE MTB

Sobota, 22 czerwca 2013 • dodano: 26.06.2013 | Komentarze 5

Znane powiedzenie głosi - co za dużo, to niezdrowo.
Dla zachowania równowagi ciała i ducha oraz pierwiastków górskich i nizinnych w mojej duszy w sobotę wybrałam się na grabkowy wyścig do Wrocławia.
Nie mam kompleksów, płaski ogórek dobry jest na trening.
Lubię czasem jak taki ogórek nie ma górek, bo wtedy to wreszcie ja, a nie teren decyduje o poziomie intensywności z jakim jadę.

Niestety kolorowo być nie mogło i już na aczwórce nasza motywacja (jechałam bowiem w przemiłym towarzystwie teamu Bikehead) została wystawiona na próbę. Ściana deszczu na szczęście nie przemieniła się w ścianę płaczu i już w samym Wrocławiu na osiedlu malowniczym zza chmur wyjrzało słońce.
Można się było ścigać w miarę sprzyjających do tego warunkach.



Trasa, nie oszukujmy się, nie była jakoś szczególnie trudna, ale bardzo mi się spodobała. Troszkę błota dodało smaczku pełnej łąkowych kolein i szutrów trasie.
O dziwo asfaltu było zdecydowanie mniej niż na zeszłotygodniowym Karpaczu.

Tak sobie cisnęłam czasem wykorzystując mniej uczęszczaną koleinę na wyprzedzanie troszkę wolniejszych zawodników. Nawiasem mówiąc, gdzieś przeczytałam, że na trasie nie było gdzie wyprzedzać... ja się pytam, jakie trzeba mieć umiejętności by nie umieć wyprzedzić na prostej jak stół trasie?

I tak sobie cisnęłam, gdy na koniec zobaczyłam żółtą koszulkę Ewy. Troszkę mnie to zdziwiło, bo startowała z 2 sektora i żeby wyprzedzić ją jadąc z czwartego rzeczywiście musiałam dużo szybciej przebierać nogami. No cóż każda z nas na ten ścig miała inne priorytety. Dziś ja wykorzystałam szansę :)



Nie wiem jakie miałam tętno, nie wiedziałam ile czasu jadę, ani na którym jestem kilometrze. Polar jest w trakcie małego upgradeu. Może to jest sposób na jeżdżenie wyścigów. Pozbycie się wszystkich komputerków?
Kategoria Maratony


Dane wyjazdu:
24.00 km 0.00 km t-żer
02:00 h 12.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy:665 m
Kalorie: 872 kcal
Rower:

Karpacz - wyrównanie rachunków

Niedziela, 16 czerwca 2013 • dodano: 18.06.2013 | Komentarze 5

Na maratonie, jak już pewnie przeczytaliście, nie udało mi się zaliczyć w siodle kilku dość istotnych fragmentów.
Niedziela była idealnym dniem na wyrównanie rachunków z trasą.
Na rozgrzewkę poszedł zielony do Borowic.
Tu dalej jednak uskok, jak dla mnie nie do ogarnięcia.
Celem numer dwa był pięćdziesięcioprocentowy zjazd w okolicy DW Łokietek.



Na wyścigu musiałam odpuścić, gdy tuż przede mną Ewa i Darek postanowili sprowadzać, gdy schodziłam tamtędy z rowerem jakoś trudno było mi uwierzyć, że tam idzie zjechać. Jednak gdy Artur powiedział mi, że zaliczył tą ściankę bez problemu, ambicja zadziałała. No i potwierdziła się reguła, że często łatwiej jest coś zjechać niż zejść. Frajda ze zjechania tego fragmentu była ogromna.



Celem numer trzy były oczywiście agrafki. O pierwszej nie piszę, bo łatwa. Gorzej jest z drugą i trzecią. Na wyścigu nigdy nie mam odwagi podjąć się zjechania ich, bowiem poziom zmęczenia zdecydowanie upośledza reakcje.
Dziś były siły, więc nie mogłam odpuścić.
O dziwo bez problemu zaliczyłam drugą...


... i niestety trzeciej nie.
Okazało się, że w lewo skręcać zwyczajnie nie potrafię :(

Następny weekend chyba na Javorowym :)
Kategoria Karkonosze


Dane wyjazdu:
51.00 km 0.00 km t-żer
04:34 h 11.17 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Podjazdy:1890 m
Kalorie: 3115 kcal
Rower:

MTBM w Karpaczu - czyli maraton pełen OSów

Sobota, 15 czerwca 2013 • dodano: 18.06.2013 | Komentarze 2

Planując sezon zakładałam, że Karpacz będzie dla mnie wyścigiem priorytetowym.
Miałam nadzieję, że termin tej edycji i charakterystyka trasy zdecydowanie pomogą mi w zawalczeniu o jakieś dobre miejsce. Niestety (wiem, marudzę) brak czasu na treningi sprawił, że przygotowanie do Karpacza było raczej marne. Tłumaczę sobie, że w końcu szykuje się pod Challenge, więc jak by forma była teraz to co by było później :)
Druga sprawa to trasa, która wcale tak bardzo nie ułatwiła zadania.
Uświadomiłam sobie bowiem, że całkiem sporo fragmentów, które owszem dają frajdę z ich zjechania, pokonywane z buta czy też na rowerze zajmują tyle samo czasu. Na takich zjazdach nie dam przecież rady nadrobić minut straconych na podjazdach.
Frajda więc jest, ale wynik jak zwykle mizerny.



Na temat sobotnich wydarzeń skreśliłam już kilka słów tutaj.
Trasa zdecydowanie mi podeszła. Odcinki dojazdowe nie wyciskały z ciebie ostatnich sił i z przyjemnością można było rzucić się w wir technicznych zjazdów.
Niestety głowa po wypadku w Głuszycy jeszcze nie puszcza. Pamięć pękniętego kasku jest jeszcze gdzieś w świadomości. Kilka fragmentów trzeba było odpuścić. Wystrzałkowany zjazd żółtym do Borowic oczywiście w środkowej części mnie pokonał. Końcowe agrafki na maratonie tez niestety niezliczone.



Maraton był także okazją do wielu spotkań towarzyskich. Asfaltowy podjazd przed Chomontową i sama Chomontowa pozwoliły na chwilę zająć głowę rozmową z mijającymi mnie gigowiczami z Googla i biketiresa :)

Mimo całego mojego marudzenia było dobrze. Nie umierałam na trasie, jak po zeszłorocznym Trophy. Jechałam swoje na przekór skurczom. Głównym celem tego wyścigu był FUN i ten został osiągnięty :)
Kategoria Maratony